Gdy w starożytnym Rzymie męczono za wiarę św. Wawrzyńca, ten, przypalany na żelaznej kracie, miał żartować: „Obróćcie mnie na drugi bok, bo z tej strony już się dobrze przysmażyłem”. Humor w takiej sytuacji? Czy to możliwe? Tak – z łaską Bożą.
Thomas More był osłabiony długim pobytem w więzieniu. Nie miał dość sił, żeby wejść na szafot, na którym czekał kat z toporem. Wyciągnął rękę do ofi cera. – Kawalerze, podaj mi rękę. Z zejściem sam sobie poradzę – zażartował. Stojąc już na podwyższeniu, zwrócił się do zebranych: „Umieram, oddany Bogu i królowi, ale Bogu przede wszystkim”. Odmówił modlitwę „Zmiłuj się nade mną, Boże”, a potem uścisnął kata. – Bądź dzielny, ja się nie boję, ale ty uważaj, bo mam bardzo krótką szyję. Tu idzie o twój honor – powiedział osłupiałemu oprawcy. Gdy położył głowę na pniu, zauważył, że przygniata swoją długą brodę, która wyrosła mu w więzieniu. Oswobodził ją więc ze słowami: „Utnijcie mi głowę, ale nie brodę, bo ona nie popełniła zdrady”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.