Dawno temu żył człowiek imieniem Sebitwi, syn Makera. Był on bardzo biedny. Pewnego dnia poprosił Imanę, aby mu ulżył w biedzie. Imana dał mu dynię, która miała mu zapewnić dobrobyt. Bardzo szybko Sebitwi zapomniał o swej biedzie i stał się nawet niezadowolony z tego, co otrzymał od Imany.
Pewnego dnia powiedział do swojej żony: Jeżeli będziemy kopać wokół naszej dyni, z pewnością da nam więcej owoców. Kobieta odpowiedziała: Wystrzegaj się robienia tego. Nie wiesz przecież, skąd jest ta roślina. Sebitwi już zdecydował. Wziął nożyk ogrodniczy, naciął trawy, która rosła wokoło, przyciął korzeń rośliny. Po krótkim czasie roślina uschła.
Bogaty w miłosierdzie Imana dał im inne źródło utrzymania. Pokazał miejsce, skąd wypływa mleko, napoje alkoholowe i fasola. Początkowo sama tylko kobieta znała to miejsce. Chodziła tam bez wiedzy swojego męża i kazała mu wierzyć, że jest to owoc jej pracy i podarunki sąsiadów.
Pewnego dnia Sebitwi powiedział do swojej żony: Jeżeli pójdziemy razem, praca we dwoje będzie wydajniejsza. Kobieta delikatnie odmówiła, nie mówiąc dlaczego.
Po miesiącu zgodziła się na towarzystwo swojego męża: Chcę, żebyś poszedł ze mną, ale wystrzegaj się, abyś nie ściągnął nowej biedy. - Nie bój się - odpowiedział Sebitwi.
Sebitwi niósł dzban. Kobieta zabrała dwa kosze oraz garnek na fasolę i mleko. Co pięć dni chodzili tam się zaopatrywać. Pewnego dnia Sebitwi powiedział do swojej żony: - Nasze źródło da nam więcej mleka, jeżeli kanał, skąd wypływa, będzie trochę szerszy. -Znów zaczynasz swoje - odpowiedziała żona. Jeszcze raz poszli się zaopatrzyć.
Wkrótce potem Sebitwi nazbierał drewna na opał, wziął kawałek żelaza i włożył do ognia. Kiedy żelazo stało się czerwone, poszedł do miejsca, z którego wypływało mleko. Tym razem jednak nie otrzymał nic i wrócił do domu z pustymi rękami. Kobieta, która się domyślała wszystkiego, zapytała, co się stało. Lecz mąż nic nie odpowiedział. Żona poszła więc sprawdzić sama i odkryła nieszczęście.
Pewnej nocy stał się cud. Ich dom przemienił się we wspaniały pałac pełen służących i bydła różnego gatunku. Imana powiedział do Sebitwi: Dałem ci to wszystko pod jednym warunkiem. Jeżeli napotkasz zwierzynę, która pędzi do lasu, nie goń jej. Sebitwi przyrzekł posłuszeństwo.
Pewnego dnia wypłoszył wydrę, która biegła w kierunku zakazanego lasu. On jej nie gonił. Następnego dnia wypłoszył zająca, zabił go i przyniósł swoim psom. Następnego dnia wypłoszył antylopę, która biegła w kierunku zakazanego lasu. Nie gonił jej. Któregoś razu zaczął jednak gonić zwierzę, by nie wrócić do domu z pustymi rękami. Kiedy znalazł się w zakazanym lesie, spotkał młode dziewczyny, które były naprawdę piękne. Zgubił więc ślady zwierząt i przyłączył się do towarzystwa młodych dziewcząt.
Wracając wieczorem do domu zaprotestował, kiedy żona chciała go nasmarować masłem. Nie ruszaj mnie, te które zasługują na to, aby mnie dotknąć, są gdzie indziej.
Następnego ranka Sebitwi poszedł znów na polowanie i wypłoszył gazelę, która biegła w kierunku lasu złych doradczyń. Spotkał piękną dziewczynę i spędził z nią cały dzień. Nadeszła noc. Sebitwi poszedł wprawdzie do domu, ale i tym razem odmówił swojej żonie. Chodzisz na polowania z naszymi ludźmi. Oni wracają sami. Dlaczego? Wracaj na noc, jak wszyscy inni. Wiesz, że Imana obdarował nas tyloma wspaniałościami. Jeśli się nie zmienisz, opuszczę cię wraz z dziećmi. Sebitwi rozgniewał się i powiedział: Jeżeli zaczniesz dawać mi lekcje, zabiję cię, głupia kobieto. Biedna żona nie śmiała więcej otworzyć ust.
Nazajutrz Sebitwi poszedł ze swymi psami do dziewiczego lasu. Wypłoszył antylopę, która schroniła się w zaroślach. Dziewczęta, które były dla niego tak miłe, i tym razem, przyjęły go tak samo. Podczas kiedy Sebitwi zabawiał się z dziewczętami, Imana przyszedł na miejsce i zobaczył wszystko.
Wieczorem mężczyzna powrócił do domu. Położył się spać wraz z żoną, a następnego ranka, kiedy się obudzili, znaleźli wokół siebie starą biedę. Nie było pałacu, służby, krów, pięknie przystrojonych dzieci. Pozostała tylko stara, rozwalająca się chata. Żona wraz z dziećmi opuściła Sebitwi, który wkrótce potem umarł z głodu.
Oto morał legendy: Ten, który jest zbyt zachłanny, traci wszystko.