nasze media Mały Gość 12/2024

Krzysztof Błażyca

dodane 12.01.2009 13:31

Pan Bóg wymyslił księgarnię

Był prawą ręką szefa, dobrze zarabiał i... zwolnił się.

Czesław Mauer jest dziś szefem jednej z najstarszych działających na rynku hurtowni książek katolickich. Prowadzi też wydawnictwo. Logo jego fi rmy pojawia się na książkach, płytach CD, afi szach imprez kulturalnych i ewangelizacyjnych. Jego firma nazywa się Emmanuel, czyli „Bóg z nami”. – Nazwałem ją tak, bo gdy rzuciłem poprzednią pracę, Pan Bóg nie zostawił mnie samego – mówi Czesiek.

Prawa ręka szefa
Po studiach chwytałem się różnych prac – opowiada. – Rozrzucałem ziemię, robiłem trawniki, zbierałem reklamy do gazet. W końcu dałem do prasy ogłoszenie: „Młody, uczciwy szuka pracy”. Rozdzwoniły się telefony. – Pracodawcy byli ciekawi, jak wygląda ten „uczciwy” – śmieje się Czesiek. Po wielu rozmowach podjął w końcu pracę w firmie handlowej. – Firma sprzedawała i skupowała wszystko, na czym można było zarobić: węgiel, owoce, ryby... Czesiek szybko nauczył się „tajemnic” handlowych. Został prawą ręka szefa. Ale zauważył, że w firmie nie wszystko odbywało się uczciwie. Cześkowi nie dawało to spokoju. – W głowie miałem ciągle słowa: „Nie można służyć Bogu i mamonie” – opowiada. – Pomyślałem, że to nie fair wobec Pana Boga. I zrezygnował z dobrze płatnej pracy.

Maluch z paieżem
Czesiek miał rodzinę i nie miał pomysłu, co dalej robić. Przyjaciół poprosił o modlitwę. – Wierzyłem, że Pan Bóg pokaże mi kierunek – mówi. – I pojawił się taki pomysł, by założyć księgarnię. Nie miałem pojęcia, jak to zrobić – przyznaje. – Przez trzy miesiące siedziałem w domu. Nie wiedziałem, od czego zacząć. Pewnego dnia pojechałem z przyjacielem do Lublina. Zauważyłem, że ludzie kupują jakąś książkę. Okazało się, że ukazał się akurat pierwszy wywiad z Janem Pawłem II: „Przekroczyć próg nadziei”. Kupiłem całą paczkę książek i wróciłem do Katowic. Sprzedałem wszystko. Następnego dnia pożyczyłem „malucha”, wziąłem wszystkie oszczędności i znów pojechałem do Lublina. Książkami załadowałem samochód aż po sufi t. Wróciłem do Katowic i jeszcze tego samego wieczora... sprzedałem wszystko.

Autostopowicz z książkami
Czesiek wziął się do roboty. – Po książki jeździłem pociągiem albo autostopem – wspomina. – Przywoziłem je w torbach i w plecaku. Trzymałem w kartonach w swoim mieszkaniu, a potem rozwoziłem po znajomych i po parafi ach. Zachęcałem księży, by organizowali kiermasze, by otwierali kioski parafialne. – Niedługo potem zaoferowano mi wynajęcie lokalu, jak się później okazało w całkiem dobrej lokalizacji – opowiada. – Znajomy ksiądz dał mi pieniądze na pierwszy komputer. Inny sprzedał aparat fotograficzny, bym mógł zainstalować alarm do pomieszczeń. I tak w Szopienicach, w jednej z katowickich dzielnic, powstała hurtownia „Emmanuel”. Dziś w firmie Czesława Mauera pracuje osiem osób. „Emmanuel” jest znany w Polsce nie tylko jako hurtownia, ale i wydawnictwo.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..