Na czym w przyszłości będą szkolić się polscy piloci wojskowych odrzutowców? Największe szanse mają: koreański T-50 Golden Eagle i brytyjska legenda – Hawk.
Po co nam te samoloty? Żeby wypełnić lukę między najprostszymi maszynami szkolenia podstawowego, którymi są w Polsce samoloty PZL-130 Orlik, a zaawansowanymi maszynami bojowymi, takimi jak F-16. Nie ma sensu, żeby z Orlika przesiadać się od razu do F-16 – mówią polscy piloci latający na F-16. Potrzebny jest samolot klasy LIFT (Lead In Fighter Trainer), czyli samolot zaawansowanego szkolenia myśliwskiego. LEGENDARNY JAK SPITFIRE W polskich Siłach Powietrznych miejsce samolotu klasy LIFT zajmuje na razie TS-11 Iskra. Niektórzy mówią, że można ją zmodernizować, żeby służyła jeszcze kilka lat. Ale to już bardzo stara konstrukcja. Powstała na długo przed tym, jak mój tata poznał moją mamę.
A mam już prawie 39 lat. Inne, nowsze propozycje to m.in. czeski samolot L-159 i włoski M-346. Mówi się jednak, że największe szanse mają: nowiutki, ale drogi koreańsko-amerykański T-50 Golden Eagle (Złoty Orzeł) i trochę starszy i tańszy brytyjski BAe Hawk (Sokół). – Hawk to legenda, jak Spitfi re – mówi dowódca stacjonującej w Łasku koło Łodzi eskadry F-16 ppłk Dariusz Malinowski, porównując Hawka ze słynnymi angielskimi myśliwcami z czasu II wojny światowej. Jego historia rozpoczęła się jeszcze latach 70. To jednosilnikowy odrzutowiec z miejscami dla ucznia i instruktora. Piloci lubią go za świetną manewrowość. Jego prędkość maksymalna to 1028 km/godz, zasięg – około 2500 km, długość – 12,43 m, rozpiętość skrzydeł – 9,94 m, maksymalna masa startowa wynosi 9,1 ton. Hawk jest maszyną szkolną, ale może być także uzbrojony w działko kaliber 30 mm oraz rakiety powietrze–powietrze.
W nowszych wersjach ma tzw. glass cockpit, czyli kabinę wyposażoną w wyświetlacze ciekłokrystaliczne (LCD), zastępujące przyrządy analogowe. Upodabnia go to do nowoczesnych maszyn bojowych. Hawk używany jest przez znany brytyjski zespół akrobatyczny Red Arrows (Czerwone Strzały). Sprzedano go m.in. do Szwajcarii, Australii, Kanady, Kenii, Zimbabwe i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Ma on też wersję zamerykanizowaną, znaną jako T-45 Goshawk. Polska prowadziła niedawno rozmowy na temat ewentualnego zakupu 16 Hawków, używanych dotychczas przez siły powietrzne Finlandii. Ale do zawarcia umowy, jak na razie, nie doszło. LATANIE PO KABELKU Koreańsko-amerykański T-50 Golden Eagle jest drogi. To chyba jego największa wada. Kosztuje około 21 mln dolarów. Za te pieniądze nabywca otrzyma samolot bardzo nowoczesny, wprowadzony do służby w 2005 r.
Złoty Orzeł ma m.in. system fl y-by-wire (w dowolnym tłumaczeniu: steruj-przez-kabel). To znaczy, że T-50 kieruje się za pomocą jakby komputerowego joysticka i impulsów elektrycznych wysyłanych przez kable, czyli bez połączeń mechanicznych, takich jak linki czy cięgła. System jest potrojony, tzn. jeśli jedno połączenie joysticka w kabinie z ogonem i skrzydłami zostanie zerwane, i drugie też, to samolotem i tak da się sterować za pomocą trzeciego połączenia. T-50 ma dopalacz, jest szybszy niż Hawk, ale niektórzy mówią, że akurat to nie jest najbardziej potrzebne w samolotach szkolnych. Inni podkreślają, że Golden Eagle może być uzbrojony w radar, działko, bomby, rakiety oraz pociski kierowane powietrze–powietrze i powietrze–ziemia i dzięki temu wykonywać misje bojowe. Dla Polski jego zaletą jest podobieństwo do naszych F-16. To nie przypadek, bo maszyna powstała we współpracy koreańskiej fi rmy KAI i amerykańskiego koncernu Lockheed Martin, który jest producentem F-16. Azjatycka prasa doniosła już nawet, że prezydent Lech Kaczyński, przebywając w Korei, powiedział, że Polska kupi Złote Orły. Potem okazało się, że prezydent wyraził zainteresowanie tym samolotem, ale żadne ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły.