Polscy siatkarze odnieśli największy sukces w historii swoich startów w Lidze Światowej! Po wygranej 3:0 z Argentyną biało-czerwoni wywalczyli brązowy medal. Mimo, że ich gra nie powalała na kolana, a w trakcie całego turnieju sprzyjało im ogromne szczęście.
Czy ten wynik oznacza, że reprezentacja Polski należy w tej chwili do ścisłej czołówki światowej? I tak i nie. Oczywiście 3. miejsce jest ogromnym sukcesem, ale trzeba zdać sobie sprawę, że gdyby nie gospodarskie ustawienie grup (wszystkie najlepsze zespoły świata znalazły się drugiej połówce), Polaków w pierwszej czwórce pewnie by nie było. Mało tego, biało-czerwoni mimo pomocy "organizacyjnej" nie doczłapaliby do półfinałów, gdyby w ostatnim meczu tej słabszej, polskiej grupy Argentyńczycy nie zagrali głównie rezerwami (Polacy wymęczyli zwycięstwo 3:2). I nie ma większego znaczenia przebieg meczu o 3. miejsce, bo po półfinałowej porażce z Brazylią, z Argentyńczyków zupełnie zeszło powietrze. Najlepiej świadczy o tym fakt, że w sobotni wieczór cały zespół wybrał się do Sopotu na kolację w... restauracji Mc Donald's, gdzie siatkarze zajadali się hamburgerami i frytkami.
Po turnieju w Gdańsku nie ma wątpliwości, że sukces Polaków nie byłby możliwy, gdyby nie kapitalna postawa Bartosza Kurka. Ten zawodnik sprawia wrażenie niezniszczalnego. Po wyczerpującym sezonie klubowym, po wycieńczającej fazie interkontynentalnej Ligi Światowej (zarówno w Skrze Bełchatów, jak i reprezentacji jest najbardziej eksploatowanym siatkarzem), on jak gdyby nigdy nic w finałowym turnieju ciągnął swój zespół niczym parowóz, będąc dla rozgrywającego Łukasza Żygadły pierwszą, drugą i trzecią opcją w ataku. Do meczu o 3. miejsce Polacy w czterech meczach zdobyli własnymi akcjami 190 punktów. Sam Kurek zdobył ich aż 70, reszta zespołu (czyli w sumie 12 zawodników) 120. W każdym meczu był absolutnym liderem zespołu i momentami musiał czuć się na boisku bardzo samotny. Czy wokół Kurka uda się zbudować zespół światowej klasy? - Bartek udowodnił, że już w tej chwili jest w ścisłej elicie najlepszych siatkarzy świata, ale my takich Kurków musimy jeszcze mieć dwóch albo trzech. On sam nic nie zdziała - podkreśla Niemczyk.
Mimo wszystkich minusów Polacy odnieśli największy sukces w historii swoich startów w Lidze Światowej. O czym to świadczy? Przede wszystkim o niesamowitym charakterze tego zespołu. Biało-czerwoni biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie siatkarskie rzemiosło, rozegrali jeden naprawdę dobry mecz: o 3. miejsce z rozkojarzoną Argentyną. Pozostałe zwycięstwa wyszarpała - przy ogromnej pomocy niesamowitej polskiej publiczności - wolą walki. Jeśli dołożyć do tego trochę więcej jakości, w niedalekiej przyszłości znów możemy mieć wielki zespół.
«
‹
1
›
»