nasze media Mały Gość 12/2024

PAP/p

dodane 02.06.2010 16:05

Beatyfikacja księdza Jerzego Popiełuszki


Trzeba pozostać wolnym, nawet przy zewnętrznym zniewoleniu - głosił ks. Jerzy Popiełuszko. Zamordowany w 1984 r. kapłan zostanie beatyfikowany 6 czerwca w Warszawie.

Ks. Jerzy (Alfons Popiełuszko) urodził się 14 września 1947 r. we wsi Okopy k. Suchowoli na Białostocczyźnie w ubogiej katolickiej rodzinie. Jak wielokrotnie podkreślał, to m.in. dzięki religijnemu wychowaniu, które otrzymał od rodziców, zdecydował się zostać księdzem.

"U nas kłamstwa nie było! Kiedyś nauczycielka wezwała mnie do szkoły, żeby mi zwrócić uwagę, że Alek często w kościele na różańcu przesiaduje. Zagroziła, że może być z tego obniżony stopień ze sprawowania. Duch Święty mnie natchnął i odpowiedziałam, że jest przecież wolność wyznania" - wspominała matka ks. Jerzego, Marianna Popiełuszko.

W 1965 r., po uzyskaniu świadectwa dojrzałości wstąpił do Metropolitalnego Seminarium Duchownego pw. św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Na początku drugiego roku studiów został wcielony do wojska, do jednej z istniejących wówczas specjalnych jednostek dla kleryków w Bartoszycach na Mazurach. Tam też 7 grudnia 1966 r. złożył przysięgę wojskową. Po powrocie z wojska ks. Jerzy ciężko zachorował.

Święcenia kapłańskie otrzymał 29 maja 1972 r. z rąk kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Po święceniach studiował na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, gdzie specjalizował się w zakresie nauk społecznych. Po powrocie z Rzymu został skierowany jako wikariusz na swą pierwszą placówkę duszpasterską w Ząbkach k. Warszawy.

Ks. Popiełuszko następnie pracował w kościele św. Annny (1975-78). Przez krótki czas był wikariuszem w parafii Dzieciątka Jezus na Żoliborzu. W maju 1980 r. został przeniesiony do parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Jak wspominał znajomy ks. Popiełuszki, ks. Czesław Banaszkiewicz, mógł on prowadzić tam swoją działalność dzięki ówczesnemu proboszczowi Teofilowi Boguckiemu.

Po powstaniu Solidarności ks. Popiełuszko stał się jej duchowym przywódcą, warszawscy hutnicy określili go swoim kapelanem, był duszpasterzem krajowym ludzi pracy, a także służby zdrowia.

W tym czasie nawiązywał liczne kontakty z opozycjonistami. Jak wspominają świadkowie, w jego mieszkaniu spotykali się ludzie z różnych środowisk: m.in. robotnicy, inteligencja, artyści. Kilkanaście razy w miesiącu odwiedzał związkowców w hucie, jeździł z nimi m.in. do Gdańska, gdzie spotykali się z Lechem Wałęsą. Towarzyszył im też w prywatnych uroczystościach: udzielał ślubów, chrzcił i odprawiał pogrzeby. W kościele św. Stanisława Kostki ks. Popiełuszko organizował wykłady dotyczące m.in. katolickiej nauki społecznej.

Po wprowadzeniu stanu wojennego ks. Jerzy organizował liczne działania charytatywne, do których włączał młodych ludzi. Wspomagał prześladowanych i internowanych oraz ich rodziny. W podziemiach kościoła św. Stanisława Kostki gromadzona była m.in. żywność i leki.

Uczestniczył w procesach aresztowanych za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego. Wspierał więźniów politycznych. Nagrał kilka z rozpraw, wnosząc na salę sądową magnetofon schowany pod sutanną. Materiał, który wtedy powstał, był emitowany m.in. w radiu Wolna Europa.

Ks. Popiełuszko główny wysiłek włożył w przygotowanie i prowadzenie w kościele św. Stanisława Kostki mszy w intencji ojczyzny i tych, którzy za nią cierpią. Pierwsze takie nabożeństwo odprawił w lutym 1982 r. Msze gromadziły nie tylko mieszkańców Warszawy. Przybywały na nie delegacje Solidarności z całego kraju, uczestniczyli w nich m.in. intelektualiści, aktorzy oraz młodzież. Przez przyjaciół ks. Popiełuszko określany był "małym papieżem".

Komunistyczne władze drażniła rosnąca popularność mszy za ojczyznę. Pod koniec 1982 r. Wydział ds. Wyznań miasta stołecznego Warszawy dał temu wyraz w piśmie skierowanym do Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Msze ks. Popiełuszki jego przeciwnicy nazywali "mitingami antykomunistycznymi".
Ks. Jerzy był obserwowany przez SB już na dwa lata przed śmiercią. Założono mu podsłuch, próbowano też doprowadzić do wypadku samochodowego. W mieszkaniu przy ul. Chłodnej funkcjonariusze SB dokonali prowokacji, podrzucając kilkanaście tysięcy ulotek, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy. Miały to być dowody do przygotowywanego procesu sądowego. Starano się go za wszelką cenę skompromitować.

W grudniu 1983 r. ks. Popiełuszko został aresztowany, wszczęto przeciwko niemu śledztwo. Prokuratura Wojewódzka w Warszawie zarzuciła mu "nadużywanie w okresie od 1982 r. wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL przy sprawowaniu obrzędów religijnych". W lipcu 1984 r., po interwencji sekretarza generalnego Episkopatu Polski abp. Bronisława Dąbrowskiego, postępowanie zostało umorzone i ks. Jerzy został zwolniony. Gdy zawiodły próby nacisków, zdecydowano się na "bardziej radykalne" działania.
Porwania ks. Popiełuszki dokonali trzej oficerowie SB z IV Departamentu MSW zwalczającego Kościół katolicki: Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski. 19 października 1984 r. wyjechali do Bydgoszczy służbowym fiatem 125p. Na trasie Toruń-Bydgoszcz zatrzymali samochód volksvagen-golf, którym jechali ks. Popiełuszko oraz jego kierowca Waldemar Chrostowski. Kierowcy funkcjonariusze założyli na ręce kajdanki i knebel na usta. Księdza, który nie chciał wejść do samochodu, oprawcy bijąc pozbawili przytomności i wrzucili do bagażnika. Chrostowskiemu w czasie jazdy udało się wyskoczyć z samochodu. Księdza Jerzego wrzucili do Zalewu Wiślanego w pobliżu Włocławka.

W procesie morderców księdza Popiełuszki (tzw. procesie toruńskim) Grzegorz Piotrowski został skazany na 25 lat więzienia, jego przełożony, wiceszef IV departamentu MSW Adam Pietruszka - także na 25 lat; Leszek Pękala - na 15 lat i Waldemar Chmielewski - na 14 lat. Wszyscy wyszli z więzienia przed upływem całej kary.
« 1 »