Polski koszykarz Marcin Gortat w swoim kolejnym występie w NBA w barwach Orlando Magic zaliczył 13 punktów i aż 15 zbiórek! Jego wyśmienita gra pomogła gospodarzom rozgromić Chicago Bulls 107:79 i tym samym zespół z Florydy zapewnił sobie udział w play-offach.
Polak pojawił się na parkiecie już w szóstej minucie gry, gdy po drugim faulu na ławce usiadł Dwight Howard. Wraz z Tonym Battie'm Gortat szybko zdominował grę pod tablicami, dzięki czemu Magic zdobyli 11 punktów przy tylko dwóch rywali. W ciągu tylko sześciu minut obecności na parkiecie polski środkowy zaliczył aż osiem punktów i zebrał pięć piłek. W drugiej kwarcie kontynuował on dobrą grę i zszedł z parkietu dopiero na dwie minuty przed końcem połowy.
Kolejny raz Gortat wszedł do gry na początku czwartej kwarty i szybko trafił trzy punkty. Orlando prowadziło wtedy już prawie 30 punktami, po tym jak w trzeciej kwarcie miało serię 19 do pięciu. Na niecałe cztery minut przed końcem Polak popisał się wsadem po asyście Tyrrona Lue. W sumie Gortat spędził na parkiecie aż 23 i pół minuty, a po wygranym meczu powiedział o pokonanych: - Naprawdę nie martwię się, czy mnie szanują, czy nie. Staram się po prostu wykonywać swoją pracę. Jeśli oni nie mieli do mnie szacunku, to był to jeden z powodów, dla których przegrali ten mecz.
«
‹
1
›
»