Sytuacja w regionie Nord Kivu w Republice Demokratycznej Konga uległa pewnemu uspokojeniu.
Choć na ulicy wciąż widać uzbrojonych rebeliantów i spalone samochody ONZ, to Kongijczycy z nadzieją patrzą w przyszłość.
Tę nadzieję przywraca też obecność misjonarzy. Wielu z nich zaczyna właśnie wracać do placówek zniszczonych w czasie działań wojennych w okolicach Rutshuru.
Hiszpańskie józefitki, których dom zniszczył wybuch granatu moździerzowego, by być z potrzebującymi, postanowiły zamieszkać w prowadzonym przez siebie centrum dożywiania.
Do leżącego z dala od głównej drogi domu w Ntamugendze na stałe wróciły dwie Polki ze zgromadzenia Sióstr od Aniołów.
W czasie eskalacji przemocy do prowadzonego przez siebie szpitala dojeżdżały z Rutshuru. Z narażeniem życia, wielokrotnie napadane i okradane, niosły pomoc najbiedniejszym.
Misjonarze podkreślają, że tutejsza ludność najbardziej potrzebuje nadziei i pokoju.