Do ponad 400 wzrosła szacunkowa liczba ofiar bestialsko zamordowanych w północno-wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga.
Do tragedii doszło w drugi dzień Świąt niedaleko miejscowości Doruma, 40 km od kongijskiej granicy z Sudanem. Ofiarami były głównie kobiety, dzieci i starcy, których zabito maczetami.
Jak podaje AFP, napływa coraz więcej świadectw obciążających tą zbrodnią militarną sektę Armię Oporu Pana, która działa na pograniczu kongijsko-ugandyjsko-sudańskim.
Według informacji Caritas, w same święta rebelianci ostrzelali z moździerzy miejscowości Faradje, Duru, Gurba, Dungu i Doruma.
Jak podaje ONZ, w okolicy Dorumy podpalono 120 zabudowań, a tysiące mieszkańców uciekło w obawie przed kolejnymi atakami.