Mały Toby Taylor znalazł w przydomowym ogródku geparda - podaje dziennik.pl
Prawie dwumetrowy drapieżnik wyłonił się zza krzaka, kiedy dziecko jeździło na rowerze. Chłopiec natychmiast pobiegł do domu, krzycząc w niebogłosy "Mamo, w ogródku jest gepard i właśnie je mój rower!".
"Byłem przerażony. On był ogromny, siedział tam i patrzył na mnie. Myślałem, że mnie zaatakuje. Rzuciłem rower i biegłem do domu tak szybko, jak potrafiłem. Potem zobaczyłem, że gepard rozerwał pazurami opony mojego roweru i odgryzł kawałek siodełka" - opowiada Toby.
Mama chłopca zaalarmowała policję. Okazało się, że zwierzę uciekło z zoo, które znajduje się niedaleko ich domu, ponieważ system kontroli ogrodzenia był niesprawny. Gepard został schwytany i przetransportowany do ogrodu zoologicznego. Nikomu nic się nie stało