23 września przypada czterdziesta rocznica śmierci świętego ojca Pio. O świętym opowiada na łamach „L'Osservatore Romano” historyk Giuseppe Tamburrano.
Poznał zakonnika z Pietrelciny, gdy był dzieckiem, w San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio spotykał się z jego ojcem, skazanym na banicję za działalność polityczną.
Tamburrano przypomina, że był tym bardzo zdziwiony, ponieważ jego ojciec miał opinię bezbożnika. „Nigdy nie słyszałem, by mówili o wierze czy o religii. Ojciec Pio nie starał się nigdy nawrócić mego ojca: spotykali się dla czystej przyjemności rozmowy. Dopiero po latach uzmysłowiłem sobie, że ojciec Pio ze swą przyjaźnią był jedyną pociechą, jaką miał mój ojciec, zesłany i wykluczony ze wszystkiego z przyczyn politycznych. I za to będę mu zawsze wdzięczny. Nie mogę nie mieć szacunku dla tego cierpiącego człowieka, który znajdował słowo pocieszenia dla otaczających go ludzi” - mówi włoski historyk.
„Ojciec Pio promieniował pogodą, nadzieją, ufnością, pociechą: uczuciami pozytywnymi, uczuciami zdrowymi. Dzięki temu stał się bardzo wielką postacią (...)
Mam wrażenie, jakbym widział go jeszcze na klasztornym korytarzu: śmiał się, opowiadał dowcipy, anegdoty, wspominał swoje dzieciństwo. Pogodny, prosty, spontaniczny i sympatyczny święty” – dodaje.