Na sportowców i kibiców czeka w Pekinie drużyna maskotek zwanych Fuwa. Pierwsze sylaby ich imion to powitanie - podaje Rzeczpospolita.
Bei Jing Huan Ying Ni to znaczy: Witamy w Pekinie.
Fuwa według starej chińskiej tradycji to symboliczne, zapisane w znakach, przekazanie dobrych życzeń.
Pięć maskotek przypomina małe rozbawione dzieci, ale każda kryje głębsze znaczenia odwołujące się do kultury chińskiej i symboliki olimpijskiej.
Ich liczba i kolory (niebieski, czarny, czerwony, żółty, zielony) nawiązują do kółek olimpijskich.
Każda z postaci ma oryginalne nakrycie głowy z ornamentami zaczerpniętymi z folkloru, sztuki i zdobnictwa chińskiego. Symbolami wody, lasu, ognia, ziemi i nieba.
Centralną postacią w kolorze płomiennej czerwieni jest Huanhuan – dziecko żywiołu ognia, znak ognia olimpijskiego. Ma wzmacniać sportowego ducha.
Każda Fuwa nosi własne dwusylabowe imię. Beibei to ryba, oznacza dobrobyt i powodzenie.
Jingjing to panda, która uosabia pojednanie człowieka z naturą i przekazuje życzenia szczęścia.
Nini to jaskółka. Unosi nas w przestworza, symbolizując nieskończoność niebiańskiej przestrzeni. Kształty chińskich dziecięcych latawców są wzorowane na tych ptakach. Jaskółka życzy powodzenia.
Historia olimpijskich maskotek liczy 40 lat. Pierwsza pojawiła się na zimowej olimpiadzie w Grenoble w 1968.
Był to mały sportowiec Schuss, który szusował na nartach. W pełni oficjalną maskotką został cztery lata później w Monachium jamnik Waldi.
Kolejni olimpijscy reprezentanci to najczęściej zwierzaki. Bóbr Amik był przepasany czerwoną wstęgą w Montrealu w 1976 roku. Symbolicznym bohaterem olimpiady w Moskwie był niedźwiedź Misza, zaprojektowany przez ilustratora książek dla dzieci Wiktora Cziżikowa.
W Seulu w 1988 witał przybyszów przyjacielski tygrys Hodori – popularny w koreańskich legendach.
Orzeł Sam w Los Angeles w 1984 – w cylindrze i z pochodnią olimpijską – upodabniał się do disneyowskich bohaterów.