„Kenia nie może sobie pozwolić, by wskutek nieodpowiedzialności utracić całe pokolenie” – apelują kenijscy biskupi w związku rozruchami w ponad 300 szkołach średnich tego wschodnioafrykańskiego kraju.
Młodzież dokonała zniszczeń w budynkach szkolnych, nieraz wywołując przy tym pożary. Do podpalenia sypialni doszło nawet w niższym seminarium archidiecezji Nairobi.
Biskupi zwracają uwagę, że akty przemocy popełnione przez uczniów są odbiciem postaw dorosłych, które doprowadziły niedawnych starć etnicznych.
Kenijska młodzież bierze przykład z dorosłych, którzy dopuszczali się przemocy w styczniu i lutym, w okresie po wyborach.
Wielu młodych wciągano wówczas w niszczycielskie działania i pochwalano za to. Również w samych szkołach sytuacja jest niezdrowa. Uczniowie są zestresowani egzaminami, mają mały kontakt z rodzicami.
Nauczyciele są przeciążeni i podrywa się ich autorytet. W szkołach brak formacji moralnej, częsta jest narkomania i nadużywanie alkoholu.
Biskupi wzywają by zadbać o dyscyplinę, jak i o większy dialog.
Tych, którzy dopuścili się aktów przemocy, należy sprawiedliwie ukarać i zawiesić w prawach uczniów na co najmniej rok, nie przyjmując ich do żadnych innych szkół, także prywatnych.
Dopiero po upływie tego czasu będą mogli powrócić do tej samej szkoły, do której uczęszczali. Trzeba konsekwentnie zabronić używania w szkołach telefonów komórkowych, które wykorzystuje się nieraz do wzniecania rozruchów.
Wszystkich uczniów należy traktować sprawiedliwie, nikogo nie wyróżniając. Kierownictwo szkół ma prowadzić z nimi regularne, cotygodniowe spotkania.
Biskupi przypominają też, że każda szkoła winna mieć swego kapelana.