Swoją drugą misję na kontynencie afrykańskim, tym razem w Czadzie, rozpoczął ks. kpt. Tomasz Paroń z Ordynariatu Polowego. Poprzednio wziął udział w misji pokojowej w Kongo.
Polski ksiądz pracuje w Campie Iriba we wschodnim Czadzie, który jest położony na wysokości ponad 1000 m n.p.m. Mimo tej wysokości temperatura powietrza dochodzi do ponad 50 stopni w cieniu, a dobowe wahania przekraczają 30 stopni.
W Czadzie trwa pora deszczowa, podczas której okresowe rzeki gwałtownie wzbierają, a dawno wyschnięte koryta zmieniają się w rwące potoki uniemożliwiające komunikację. Gwałtowne nawałnice poprzedzone są burzami piaskowymi. Niedawno na prośbę miejscowego sułtana Polacy utworzyli przeprawę na jednej z rzek, która w porze deszczowej jest trudna do przebycia.
W tych trudnych warunkach polscy żołnierze pracują od kwietnia budując bazę. Do tej pory wyrównano teren, usypano wały ochronne i ustawiono pierwsze namioty.
Dotkliwie odczuwalny jest brak wody, po którą co kilka dni muszą wyruszać ludzie z odległości kilku kilometrów.
- Woda to tu największy skarb, to życie. Wokół jednej studni spotykają się tu całe grupy ludzi. Każdy ze swoim środkiem transportu. My z cysternami, a miejscowi na osiołkach. – powiedział ks. Paroń. - Czasami, te „miejscowe środki transportu” potrafią nieźle dokuczyć. Na ogół nieuwiązane, bezpańskie przechadzają się po okolicy. Kiedyś jeden z nich stał niedaleko naszych namiotów i ryczał przez całą noc. Nie można było spać – dodał kapelan.
Zadaniem polskich żołnierzy w Czadzie jest zapewnienie bezpieczeństwa ludności cywilnej i organizacjom międzynarodowym (ONZ, Unia Afrykańska) działającym w Czadzie.
- Do tej pory nie było starć, z grasującymi tu uzbrojonymi bandami bo nasza obecność działa na szczęście odstraszająco. Jednak tego typu zagrożeń nie możemy wykluczyć w przyszłości. Czujemy ciężar odpowiedzialności, bo jesteśmy tu drugą po Francuzach, najliczniejszą grupą żołnierzy, niemniej patrzymy z optymizmem w przyszłość, bo na razie wszystko rozwija się pomyślnie – mówił duchowny.