Pewien zamożny i zafascynowany sportem Chińczyk zapłacił 210 tys. juanów (19 tys. euro) za bilet na uroczystość otwarcia igrzysk olimpijskich w Pekinie. Anonimowy nabywca odkupił bilet od pierwszego właściciela, płacąc 42-krotnie wyższą cenę.
W zasadzie była to transakcja nielegalna. Pekiński komitet organizacyjny igrzysk dopuścił wprawdzie jednokrotne przekazywanie biletu innej osobie, ale stanowczo zabronił odprzedaży po cenach wyższych od nominalnych.
"Jinghua Shibao" pisze, że wiele biletów na ceremonię otwarcia igrzysk i poszczególne zawody wykupiły zorganizowane bandy i czarnorynkowi handlarze, "organizując" sobie numery dowodów osobistych i inne niezbędne dane osobowe, bowiem bilety są imienne.
W przypadku ceremonii otwarcia igrzysk 8 sierpnia w Pekinie sprzedaż biletów ograniczono do jednego na osobę i oczywiście miejsc nie wystarczy dla wszystkich chętnych.
Przekazanie biletu innej osobie jest dość skomplikowane. Każdy bilet jest wyposażony w elektroniczny chip z danymi osobowymi i zdjęciem paszportowym właściciela.