Czternastolatek z Bytomia bez wiedzy matki zabrał jej samochód i wyruszył z kolegami na nocną przejażdżkę, która niestety zakończyła się na słupie trakcji elektrycznej.
Chłopiec porzucił samochód, a matkę przekonywał, że o niczym nie wie.
Całą prawdę odkryli policjanci - samochód miał zmiażdżony przód, a jego fragmenty leżały nawet kilkadziesiąt metrów dalej.
Obudzona przez policjantów mama była przekonana, że auto stoi pod domem, szybko jednak okazało się, że nie może znaleźć kluczyków.
Obudziła syna, ale i on wydawał się kompletnie zaskoczony brakiem kluczyków i samochodu. Wszystko wskazywało na to, że samochód został skradziony.
Szybko okazało się, że kiedy kobieta położyła się spać, 14-latek zabrał kluczyki do forda i z dwoma kolegami wyruszył na nocną eskapadę bocznymi ulicami miasta. Tam doprowadził do wypadku, razem z kolegami uciekli pozostawiając samochód.
14-latek ze szczegółami opowiedział całe zdarzenie i przyznał się do kradzieży samochodu.
Sprawa swój finał znajdzie teraz w sądzie rodzinnym. Wniosek o ukaranie 14-letniego chłopaka złożyła jego matka.