Na skutek zagrożenia atakiem terrorystów Al-Kaidy, rajd Dakar został odwołany.
Zbrojne bojówki powiązane z Al-Kaidą, działające w strefie saharyjskiej, planowały od kilku tygodni ataki na Francuzów w rejonach, którymi przejeżdżać mieli uczestnicy rajdu.
Liczą one ok. 500 uzbrojonych ludzi, z czego 400 działa na terenie Algierii, a około setki na Saharze – w Mauretanii, Mali i Nigrze.
Odwołanie Rajdu to pierwszy taki przypadek w 30-letniej historii Dakaru.
Decyzja o odwołaniu Rajdu Dakar zaskoczyła i zasmuciła polskich uczestników imprezy.
– Kiedy usłyszałem, że Dakar się nie odbędzie pomyślałem: to niemożliwe. Tyle miesięcy pracy, jeżdżenie na testy w różne miejsca na świecie, a teraz się okazuje, że to wszystko na nic. To jest straszne uczucie, a patrząc na miny innych zawodników myślę, że wszyscy mieli podobne odczucia. (...) - powiedział Krzysztof Hołowczyc:
– Przeżyliśmy szok, rajdu Dakar nie będzie – powiedział Łukasz Komornicki, kierowca załogi Diverse Extreme Team. – Po miesiącach przygotowań, treningów. Cały rok na to czekaliśmy, byliśmy świetnie przygotowani. To największy rajd na świecie, ogromna machina, kilka tysięcy ludzi zaangażowanych w organizację. Do końca nie możemy uwierzyć, że po 30 latach rajd po raz pierwszy się nie odbędzie.
Zdaniem Krzysztofa Hołowczyca była to poważna decyzja, ale trzeba się z nią pogodzić.