Potężny huragan Dean - już jako huragan najwyższej, piątej kategorii - we wtorek przed południem polskiego czasu dotarł do wybrzeży Belize, a następnie meksykańskiego Półwyspu Jukatan.
Dean przybrał na sile po przejściu nad Jamajką i Kajmanami. Towarzyszące mu wiatry sięgają 257 km na godzinę.
Huragan sięgnął przed południem we wtorek atlantyckich wybrzeży Meksyku i miasta Puerto Bravo na Jukatanie. Nadejście Deana poprzedzają ulewne deszcze i przybierający na sile w miarę posuwania się huraganu porywisty wiatr.
Zdaniem meksykańskich meteorologów, po przejściu nad Jukatanem żywioł skieruje się ku Zatoce Campeche, zmierzając w kierunku centralnego Meksyku i obejmując swym zasięgiem także południowy Teksas.
W największym mieście Belize, noszącym tę samą nazwę, wprowadzono godzinę policyjną. Ograniczenia obowiązywać mają na terenach od miasta po granicę z Meksykiem. Z położonych na wybrzeżach rejonów kraju - w tym popularnych ośrodków turystycznych Caye Caulker i Ambergris Caye - ewakuowano ludność do schronów. Pacjentów wszystkich szpitali w mieście Belize przewieziono do położonej w głębi lądu stolicy - Belmopan. Miejscowe linie lotnicze Tropic Air odesłały wszystkie samoloty do Gwatemali.
Władze Meksyku ogłosiły stan zagrożenia w stanie Campeche. Prezydent Felipe Calderon, który przebywa w Kanadzie na spotkaniu z przywódcami USA i Kanady, zapowiedział, że skróci swoją wizytę i we wtorek wróci do kraju. Na tereny zagrożone huraganem wysłano 4 tys. żołnierzy. Wcześniej już z nadmorskich kurortów ewakuowano tysiące turystów, a w rejonie Campeche wstrzymano wydobycie nafty i gazu.