Australijski farmer spędził tydzień na drzewie, chroniąc się przed krokodylami. Uratowała go dopiero załoga helikoptera - poinformowały australijskie media.
53-letni David George, właściciel rancza w północnej części stanu Queensland (północno- wschodnia Australii) 2 sierpnia spadł na przejażdżce z konia. Oszołomiony zdołał dosiąść rumaka, który z nieznanych powodów wywiózł go na tereny bagienne pełne krokodyli.
"Gdy doszedłem do siebie, byłem pośrodku bagna" - powiedział farmer.
Przestraszony George wspiął się na drzewo, by spędzić tam noc na wysokości 2,5 metra. Wtedy wytropiły go dwa krokodyle. Następnej nocy wszedł wyżej w poszukiwaniu lepszego miejsca spoczynku. Zapasy jedzenia wyczerpały mu się po trzech dniach.
Akcja poszukiwawcza rozpoczęła się, gdy koń George'a wrócił do domu bez jeźdźca. 8 sierpnia załoga helikoptera zauważyła farmera machającego koszulką na szczycie drzewa.
Z całej przygody George wyszedł bez szwanku i ze szpitala w mieście Coen został zwolniony już po kilku godzinach