Florydę w ostatni weekend nawiedziła fala ognia. Gdy zmieniła się pogoda i powietrze zrobiło się wilgotne, połacie stanu spowił gęsty dym. Słońce zasłoniła czarna i smolista mgła, w której ciężko oddychać bez aparatów tlenowych. By zapobiec nowym zalążkom ognia, na pogorzelisko wjechały buldożery.
Zamknięte zostały przebiegające przez północną Florydę odcinki autostrad I-75 i I-10, łączące ten słoneczny zwykle stan z Georgią. "Prosimy wszystkich, by zmienili swoje plany i nie korzystali z dróg biegnących przez ten rejon" - taki komunikat do kierowców kieruje policja. Przez ostatnie dni tylko przez chwilę pojawiło się słońce i można było ocenić zasięg pożaru i skalę zniszczeń. Spłonęło ponad 130 tys. akrów lasu.