Podczas patrolu zginął kolejny polski żołnierz - 25-letni st. sierżant Tomasz Jura. Tuż obok samochodu, którym jechał, wybuchła mina. Czterech innych jest lekko rannych - są poparzeni i pokaleczeni. Atak musiał być zaplanowany.
Mina nie była zwykłym ładunkiem, ale ktoś ją zdetonował zdalnie. Użyto telefonu komórkowego albo mina była połączona z detonatorem kablem. A to znaczy, że napastnicy musieli na żołnierzy czekać i ich obserwować.
Tomasz Jura jest 25. Polakiem, który zginął w Iraku. Pierwszym od momentu zmiany charakteru misji na bardziej ofensywny. W ramach prowadzonej od początku kwietnia operacji "Czarny Orzeł" polscy żołnierze częściej wyjeżdżają ze swojej bazy, szukając terrorystów.
Czterech rannych żołnierzy przewieziono ich do bazy "Echo" w Diwaniji. Jeden być może trafi na badania do Bagdadu - tam jest lepiej wyposażony szpital.
Mina wybuchła zaledwie kilka kilometrów od bazy. Polacy wczoraj wieczorem przeczesywali okolice razem z irackimi wojskowymi i policjantami.
Tomasz Jura był ochotnikiem, strzelcem karabinu maszynowego. W wojsku służył od trzech lat. O jego śmierci rodzinę poinformowano w nocy.