Na katastrofie słynnego Titanica wciąż można dobrze zarobić. Udowodniła to szwajcarska firma, która robi zegarki "Titanic-DNA". I aby nikt nie zarzucił Szwajcarom, że czasomierze nic wspólnego z legendarnym statkiem nie mają, to do ich produkcji użyto 1,5-kilogramowego kawałka kadłuba Titanica.
Jak widać - Szwajcarzy trafili na prawdziwą żyłę złota. Bo zegarkowi maniacy są w stanie zapłacić za te wyjątkowe czasomierze nawet... 173 tys. franków, czyli około 400 tys. złotych. Nieco ubożsi kupią zapewne tańsze modele z serii "Titanic-DNA" za "jedyne" 7,8 tys. franków, czyli niewiele ponad 18 tys. zł. Jednak - jak zapewnia firma - mimo że są dużo tańsze, wcale nie będą dużo gorsze. Będą miały w sobie tylko nieco mniej prawdziwego Titanica.
"Używając kadłuba do produkcji zegarków, chcieliśmy oddać ducha legendarnego statku" - twierdzi szwajcarska firma rodem z Bazylei. Nie dodaje, że dzięki temu sporo też zarobi...