Indonezyjczyków nie stać na kosztowny sprzęt, który ma np. Japonia, więc sami wymyślili mechanizm ostrzegający przed kataklizmem. Umieszczą w morzu wyprodukowaną przez siebie boję, która ma wykrywać nadchodzące fale tsunami.
Indonezyjczycy wciąż nie mogą się otrząsnąć po tragedii, która spadła na ich kraj ponad dwa lata temu. Wtedy, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, w wyspy uderzyła kilkumetrowa fala tsunami, która zmyła setki kilometrów wybrzeża i zabiła tysiące ludzi.
Dlatego teraz Indonezyjczycy postanowili wymyślić coś, co w przyszłości ochroni ich przed podobnym kataklizmem. W wodach zatoki Semangko, w Cieśninie Sundajskiej, technicy umieszczą specjalną boję. Mechanizm składa się z dwóch części - tej, która będzie wykonywać podwodne pomiary, i nawodnej, która prześle wyniki do stacji kontrolnej. Dzięki temu ostrzeżenie ma docierać na zagrożone tereny już trzy minuty po wykryciu nadchodzącej fali.
By chronione było całe wybrzeże Indonezji, kraj musi wyprodukować jeszcze 20 takich urządzeń. Na razie jednak technicy chcą wypróbować pierwszą z boi.