We wtorek przez niemal całe Stany Zjednoczone przetoczyły się burze śnieżne i fale mrozów. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 54.
Około 340 gospodarstw domowych i przedsiębiorstw jest bez prądu.
20 osób z powodu nagłego ataku zimy zmarło w Oklahomie, 9 w Missouri, 8 w Iowa, 4 w Nowym Jorku, 5 w Teksasie, po 3 w Michigan i w Arkansas i po jednej osobie w stanach Maine i Indiana.
Śnieg i mróz pojawił się nawet w zazwyczaj ciepłych Teksasie i Kalifornii.
Mieszkańcy najbardziej poszkodowanego przez niepogodę miasta McAlester w stanie Oklahoma całymi rodzinami szukali schronienia w miejscowym kościele.
Liczące 2800 ludzi miasto Buffalo w stanie Missouri wyglądało jak wymarłe. Nie było prądu, zamknięto wszystkie sklepy i restauracje. - Nie działają żadne usługi - mówił burmistrz Jerry Hardesty. - Rozmawiałem z ludźmi, którzy żyją tu od 50 lat i nikt nie pamięta, aby kiedykolwiek było aż tak źle.
Krajowa Służba Meteorologiczna podała, że niskie temperatury, śnieżyce, oblodzenie, a gdzieniegdzie powodzie, będą panować do czwartku lub piątku, głównie w centrum USA.