W kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej we wtorek po południu wybuchł metan. W rejonie zagrożenia było 23 górników. Zginęło co najmniej ośmiu. Ratownicy próbują dotrzeć do pozostałych.
Do tragedii doszło ok. 16.30 ok. 1030 metrów pod ziemią. Górnicy nie wydobywali tam już węgla. Liwkidowali ścianę wydobywczą ze względu na trudne warunki pracy i zagrożenie dla górników. Od 18 listopada próbowali wydobyć stamtąd sprzęt górniczy.
W chodniku pracowało 31 osób. Ośmiu zdołało się uratować. 23 pozostało w strefie wybuchu. Po kilku godzinach akcji ratowniczej wydostano zwłoki czterech górników, a czterej inni byli w zasięgu wzroku ratowników. Niektóre ciała były poparzone w stopniu uniemożliwiającym szybką identyfikację.
Ratownicy muszą pokonać odcinek ok. 500 m, by dostać się do pozostałych górników. Przeszkadza im brak powietrza i wysoka temperatura. Możliwe, że z przodu ściany nadal jest pożar.
To najtragiczniejszy w ostatnich latach wypadek w polskim górnictwie. W tym roku, wraz z ośmioma pracownikami "Halemby", w kopalniach węgla kamiennego zginęło już 28 górników. W zeszłym roku było ich 15.
Największa w ostatnich latach tragedia w górnictwie miała miejsce w lutym 2002 r. w kopalni "Jas-Mos" w Jastrzębiu Zdroju. W wyniku wybuchu pyłu węglowego zginęło tam 10 górników.