"Express Ilustrowany": Fani superszybkich motocykli niewiele sobie robią z fotoradarów. Przejeżdżają mu pod nosem z prędkością przekraczającą dozwoloną nawet o 100 procent.
- Nie mamy z przodu tablic rejestracyjnych, więc zdjęcia są bezużyteczne - mówią motocykliści. - Choć są w Polsce miejsca, gdzie fotoradary robią zdjęcia również od tyłu. Tam musimy uważać.
Fotoradar automatycznie fotografuje każdy pojazd, który przekracza w danym miejscu dozwoloną prędkość. Na podstawie numerów rejestracyjnych ustala się właściciela pojazdu i jego adres. - Jeśli nie można zidentyfikować pojazdu i kierowcy, nie wystawiamy mandatu - mówi podinsp. Mirosław Micor, rzecznik Komendanta Miejskiego Policji w Łodzi. - I nie dotyczy to tylko motocyklistów, którzy nie mają z przodu tablic rejestracyjnych, co jest zgodne z przepisami. Zdarza się, że również samochód nie ma z przodu tablicy, bo ta np. odpadła podczas jazdy. Takie zdjęcie również nie jest brane przez policjantów pod uwagę. Należy jednak pamiętać, że za brak tablicy rejestracyjnej kierowca może zapłacić mandat i stracić dowód rejestracyjny. Motocykliści nie mogą czuć się bezkarnie, bo w Łodzi są nie tylko fotoradary stacjonarne, ale również mobilne, zamontowane w nieoznakowanych radiowozach.
Jednak w powszechnej opinii motocykliści to najbardziej bezkarni użytkownicy dróg, wobec których policja jest bezradna. - To nieprawda - twierdzi podinsp. Mirosław Micor. - Zatrzymujemy ich do kontroli, jak trzeba - ścigamy, zarządzamy blokady, zatrzymujemy dowody rejestracyjne. Należy jednak pamiętać, że motocykliści, choć rzucają się w oczy, w porównaniu z kierowcami samochodów stanowią niewielki procent użytkowników dróg. Liczba kolizji czy wypadków z ich udziałem jest znikoma.