Dla jednych jest wsparciem, dla innych ratunkiem i pocieszeniem. Dla młodzieży z parafii Matki Bożej Bolesnej w Nysie jest patronką.
O wspólnocie Mamita i wyjątkowej patronce rozmawiamy z Mileną Rabendą.
Przyciąganie
Mamita to po hiszpańsku mamusia. Dlaczego młodzież wybrała hiszpańską nazwę dla swojej wspólnoty? Bo w parafii pracują werbiści, misjonarze pochodzący z całego świata. I tak w maryjnej parafii powstała maryjna grupa, do której, jak do Mamy, każdy może przyjść, porozmawiać, poczuć, że nie jest sam, że jest bezpiecznie.
Dla Mileny wiara zawsze była ważna. – Chodziłam do kościoła, śpiewałam nawet w scholii, należałam do grupy Dzieci Maryi. Ale potem przyszła pandemia, choroba mamy, śmierć babci i nagle zaczęłam mieć wątpliwości – przyznaje Milena Rabenda. – Zastanawiałam się, dlaczego Bóg pozwala na coś takiego… I wtedy pojawiła się moja kuzynka Kasia, która powiedziała: „Chodź, idziemy na Mamitę” – opowiada nastolatka. – Okazało się, że w mojej parafii jest wspólnota młodych ludzi – otwartych, serdecznych. Zobaczyłam, że oni też mają swoje trudności, kłopoty, z czymś się zmagają, ale są radośni. Razem się modlą, razem się bawią... To przyciąga.
Fajni ludzie
Spotykają się co tydzień. Rozmawiają o wszystkim – o codziennych sprawach, o planach na przyszłość, o wierze. – To nasza bezpieczna przestrzeń – twierdzi Milena. A księża misjonarze chętnie służą dobrą radą, spowiedzią czy po prostu obecnością. – Gdy przychodzi ksiądz, to zawsze okazja, by pogłębić duchowe tematy, zapytać o sytuację chrześcijan w innych krajach i o to, jak sami mogą przyznawać się do Jezusa. W liceum, które dosłownie przylega do kościoła, na długich przerwach codziennie razem odmawiali Różaniec w salce parafialnej, a jeśli była zamknięta modlili się na szkolnym korytarzu. – Dla niektórych to był szok – opowiada Milena. – Czasem nawet słyszałam komentarze w stylu: „o Jezu, co to za sekta”. A dla nas to było takie „wow”, że jednak potrafimy pokazać, że w szkole są katolicy i nie boimy się do tego przyznać.
Więcej w październikowym "Małym Gościu".