Turysta, idąc szlakiem, widzi siedzącego na łące górala. – Co robicie, baco? – pyta. – Siedze se i myśle, bo mom czas – odpowiada tamten. – A jak nie macie czasu, to co robicie? – drąży temat przybysz. Na to baca: – A to ino siedze.
No właśnie, można siedzieć twórczo i nie twórczo, czyli mądrze lub głupio. Wszystko można tak robić, a nie „ino siedzieć”. Panny z przypowieści Pana Jezusa w dawnych tłumaczeniach Ewangelii były „mądre i głupie”, a teraz są „roztropne i nierozsądne”, ale na jedno wychodzi. Niniejszy obraz jest właśnie ilustracją tej przypowieści, w której pięć panien czuwało, a pięć nie czuwało. Wszystkie miały lampy, ale te pierwsze miały zapas oliwy, a te drugie nie. No i z tego wyniknął problem dla tych drugich, bo jak trzeba było światła, to one nie miały, bo lampy zgasły i nie było już do nich paliwa. Ktoś przetłumaczył to „na dzisiejsze” tak, że mądre oprócz komórek wzięły jeszcze powerbanki, a te drugie nie wzięły – no i lipa. Bo gdy nadszedł Oblubieniec, pierwsze weszły, drugie zostały na zewnątrz. Wybrałem ten obraz z powodu Adwentu, bo w tym okresie liturgicznym chodzi o czuwanie. Nie o bezsenność, bo jak się nie wyśpisz, to ze zmęczenia padniesz właśnie wtedy, kiedy masz się trzymać. Chodzi o gotowość na przyjście „Oblubieńca”, czyli Pana Jezusa – to jest ta „oliwa”. Co to znaczy? Ano to, że w każdej chwili trzeba móc świecić. W praktyce oznacza to, że w każdym momencie ma być jasne, że jesteśmy jaśni – w tym, co robimy, mówimy i myślimy. Wtedy nasze życie też będzie jasne. I wtedy także Pan Jezus wprowadzi nas do nieba. Na obrazie widać, że to się właśnie dzieje z pannami, które miały oliwę, więc ich lampy nie zgasły. Ta pierwsza nie ma już lampy, bo wziął ją od niej Jezus, i unosi w górę, jakby wskazując drogę pozostałym. Drugą ręką ujął jej dłoń, zapraszając do rozświetlonego wnętrza, widocznego za potężną kotarą, która się dla nich rozchyliła. Idące za nią panny mają w dłoniach płonące lampy. Wszystkie, ubrane w białe szaty, wpatrują się z zachwytem w Jezusa. Ich drogę znaczą leżące na ziemi płatki kwiatów. Z kolei u dołu na pierwszym planie widzimy panny głupie albo, niech będzie, nierozsądne. Te nie są ubrane odświętnie, tylko zwyczajnie, „roboczo”. Dwie leżą niby to śpiąc, ale jednak nie, bo mają oczy otwarte. Nie patrzą jednak na Jezusa. Jedna spogląda z niepokojem gdzieś w górę i w bok, a druga patrzy przed siebie niewidzącym wzrokiem, jak ktoś, kto cały jest zatopiony w niewesołych myślach. Trzecia siedzi z twarzą ukrytą w dłoniach, jakby sobie mówiła: „Ależ ja byłam głupia”. Oczywiście to właśnie one nie wzięły zapasu oliwy i już im brakło paliwa. Pokazują to leżące na kamiennych schodach puste dzbany. Gdy człowiek widzi coś takiego, to mu się trochę przykro robi, bo jednak tych drugich szkoda. A co więcej, bierze człowieka strach, czy on sam ma tę oliwę czy nie, i jak to z nim będzie, kiedy Jezus przyjdzie. Jest coś takiego, prawda? I do pewnego stopnia słusznie, bo to o nas jest ta przypowieść. Ale spokojnie – to nie chodzi o to, że mamy teraz zasługiwać na zbawienie, modlić się nerwowo całymi dniami, chodzić na dwie Msze dziennie i przeprowadzać przez ulicę niewidome staruszki, nawet jeśli widzą, są młode i wcale nie mają ochoty przechodzić na drugą stronę. Nic z tych rzeczy – Pan Jezus już nas odkupił i wystarczy, że pozwolimy Mu się zbawić. On sam podsuwa, co trzeba robić, którędy iść, i wystarczy tylko się nie upierać przy swoim, a wszystko będzie dobrze. „Panny głupie” to te, które zrobiły naprawdę dużo, żeby sobie zaszkodzić – dlatego były głupie. W czasie walk pod Monte Cassino Polacy postawili sobie napis: „Nie bądź głupi, nie daj się zabić”. Jako komentarz do tego obrazu należałoby chyba napisać: „Nie bądź głupi – daj się zbawić”. No to szukajcie fałszerstw, których tym razem jest siedem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.