Chciałabym zapytać, skoro na każdej Eucharystii Pan Bóg gładzi grzechy lekkie, to jeżeli nie popełniło się grzechu ciężkiego, czy nie trzeba iść do spowiedzi? Nawet jeśli minął miesiąc albo i więcej? Faustyna
Droga Faustyno! Zasada jest taka, że podczas sakramentu pokuty powinniśmy wyznać obowiązkowo wszystkie grzechy ciężkie popełnione od ostatniej spowiedzi. Natomiast grzechy lekkie również warto wyznać przy konfesjonale, choć nie jest to ścisły obowiązek. Każda Msza św. zaczyna się aktem pokutnym, w którym prosimy Boga o wybaczenie grzechów. Eucharystia gładzi grzechy lekkie, to prawda. Tak więc nie ma bezwzględnego obowiązku chodzenia do spowiedzi np. co miesiąc. Warto jednak praktykować regularną spowiedź. Tego zwykle uczymy dzieci pierwszokomunijne. Jeśli spowiadamy się co miesiąc lub co dwa miesiące, to wcale nie znaczy, że musimy w tym czasie popełnić grzech ciężki. Regularna spowiedź jest zalecana w zakonach i w seminariach, ale może być także wielką pomocą dla wszystkich wierzących. W takiej spowiedzi spowiadamy się z wszystkich grzechów, które pamiętamy. Wartość tej praktyki polega na tym, że uświadamiamy sobie często, że potrzebujemy miłosierdzia Bożego. To nas chroni od pychy. Dobrze jest mieć świadomość własnej niedoskonałości i grzeszności. Ponadto dzięki częstej spowiedzi łatwiej jest pracować nad pokonaniem wad i wypracowaniem dobrych postaw, czyli tzw. cnót. Spowiedź zawsze mobilizuje człowieka wewnętrznie, a poza tym oprócz udzielenia największego daru, jakim jest rozgrzeszenie, spowiednik może nam pomóc swoją radą czy pouczeniem. Jeśli ktoś spowiada się regularnie, to najlepiej korzystać ze stałego spowiednika, który staje się wtedy tzw. kierownikiem duchowym. Spowiedź jest jednym z sakramentów, a każdy sakrament to zawsze wielki dar, czyli łaska Boża. Warto więc z tej łaski korzystać. Ponoć wielcy święci spowiadali się regularnie i często. Święty Jan Paweł II na przykład spowiadał się co dwa tygodnie. Wiele osób może się dziwić, z czego spowiadają się święci. Raczej nie z grzechów ciężkich. Działa to tak, że kiedy człowiek jest bliżej światła, którym jest Bóg, widzi więcej własnego brudu. Po prostu staje się bardziej wrażliwy na zło, które popełnia. Im bardziej kocham Boga, tym głębiej rozumiem, czym jest grzech. Odkrywam, że grzech to nie tylko przekroczenie jakiegoś przykazania, ale rana zadana Panu Bogu. To tak, jakby kopnąć najlepszego przyjaciela. Wiem, brzmi to brutalnie, ale taka jest natura grzechu. Ilekroć idziemy do spowiedzi, szukamy w niej nie tylko polepszenia swojej duchowej kondycji, ale idziemy przeprosić Boga za te wszystkie ciosy, które Mu zadaliśmy. Najlepszą motywacją do spowiedzi nie są więc tylko nasze wyrzuty sumienia lub strach przed karą, ale miłość do Boga, chęć powiedzenia Mu „przepraszam, nie chcę Cię już więcej ranić. Ty wiesz, że Cię nadal kocham, choć w tym czy tamtym zawiodłem”. Kiedy pomyślimy o spowiedzi w taki sposób, wtedy łatwiej zrozumiemy, że warto spowiadać się w regularnie. Święta Faustyna na pewno by się z tym zgodziła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.