Był 23 dzień marca. Mama ze swoim czteroletnim synkiem i jego babcią wracali do domu jedną z ulic Warszawy. Nagle chłopiec pobiegł w stronę trawnika i… zniknął. Wpadł do studzienki kanalizacyjnej wypełnionej wodą. Wezwana straż pożarna wydobyła dziecko po 23 minutach. Nieprzytomnego chłopca przewieziono do szpitala. „Ponad godzinę mój synek był w stanie śmierci klinicznej. Lekarze dawali zaledwie 1 procent, że będzie żył, a jeżeli przeżyje, pozostanie w śpiączce.
Przypadkiem od znajomych dowiedziałam się o siostrze Faustynie. Uczepiłam się tej myśli jak ostatniej deski ratunku i z pełną wiarą modliłam się, prosząc ją o wstawiennictwo w mojej sprawie” – opowiadała mama chłopca pani Ewie Czaczkowskiej w książce „Cuda świętej Faustyny”.
Dziecko wciąż było nieprzytomne. Mijały dni, tygodnie, miesiąc. Półtora miesiąca od wypadku chłopiec… otworzył oczy. Mama, lekarze, pielęgniarki – wszyscy byli w szoku. Nikt się tego nie spodziewał. Lekarze mówili przecież, że jeśli chłopiec przeżyje, na pewno pozostanie nieprzytomny. Tymczasem dziecko wróciło do całkowitego zdrowia.
Niecały miesiąc temu zaskoczyła nas wiadomość, że Dawid Kubacki, jeden z naszych najlepszych skoczków narciarskich, wycofał się ze startu w Pucharze Świata i błyskawicznie wrócił do Polski. W szpitalu z powodu problemów z sercem znalazła się jego żona Marta. „Stan jest ciężki, a lekarze walczą o jej życie” – informował sportowiec. Ruszył szturm do nieba. Dosłownie. „W Bogu cała nadzieja” – znajomi i nieznajomi przekazywali sobie prośbę o modlitwę.
Kiedy piszę te słowa, właśnie pojawiła się wiadomość, że zdrowie pani Marty zaskakująco szybko poprawiło się, że z dnia na dzień jest lepiej, że serce bije już samodzielnie. A lekarz mówi o… cudzie. Jest nadzieja. Jest radość.
Takich przykładów, kiedy Bóg zaskakuje nas cudownymi zdarzeniami, wysłuchanymi modlitwami, kiedy daje nam to, co dla nas najlepsze, są setki tysięcy. Ale to chyba za słabo powiedziane, bo nie da się wymienić, zliczyć ani opisać wszystkich łask otrzymanych w sanktuariach świata czy za wstawiennictwem świętych, którzy w naszym imieniu wypraszają je u Boga.
A niektóre pozostają w sercu człowieka i nikt o nich nie wie, tylko on i Bóg. To niespodzianki Pana Boga – najlepsze prezenty.
W tym numerze „Małego Gościa” otrzymujecie nasiona maciejki. Te piękne, choć niepozorne kwiatki urzekają swoim zapachem. Pamiętam, moja mama zawsze siała maciejkę blisko okien albo w pobliżu miejsca, w którym siadaliśmy razem w letnie, ciepłe wieczory. „Czujecie, jak pachnie maciejka?” – zwracała uwagę mama. Rzeczywiście jej zapach jest wyjątkowo intensywny.
Mam dla Was propozycję. Dzień Matki jest jeszcze dość odległy, ale to czas wystarczający, by maciejkę zasiać i kwitnącą pięknie w doniczce mamie w jej święto podarować. Instrukcję, jak to zrobić, zamieszczamy obok. Będzie to Wasz prezent, Wasza niespodzianka dla mamy. Najlepsza, bo przygotowana od serca.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.