Czy na niebo zasługujemy dobrymi uczynkami? Jak byłem mały, często słyszałem hasła typu: „Bo nie pójdziesz do nieba!”. Po co dobre uczynki, skoro Jezus nas zbawił? Radek
Drogi Radku! Pytanie jest bardzo słuszne i zwłaszcza św. Paweł ucieszyłby się, że je zadałeś. Dlaczego właśnie on? Ponieważ w swoich listach często pisał, że jesteśmy zbawieni przez Jezusa i najważniejszym uczynkiem jest wiara w Niego. Ale to wcale nie znaczy, że nasze inne uczynki nie mają znaczenia. Ponieważ jak pisał inny apostoł, św. Jakub, „wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” (Jk 2,17) Więc jak to w końcu jest? Otóż najważniejsza jest kolejność albo – mówiąc bardziej uczenie – hierarchia ważności spraw. Pierwszy jest zawsze Bóg i Jego miłość do nas. On nas stworzył, a ponieważ ludzie przez grzech odeszli od Niego, posłał swojego Syna z misją ratunkową. Czyli tak, jak piszesz, Jezus nas zbawił. Dodajmy, że zbawił nas przez swoją śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie. „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę” – pisze św. Paweł. „A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Ef 2,8-9). Dar zbawienia otrzymujemy z łaski Bożej, jak darmowy bilet do nieba w promocji. Trzeba tylko zrobić jedno – wziąć ten bilet, czyli uwierzyć. Wiara dociera do nas przez Kościół, przez słowo Boże i sakramenty. Paweł, choć był gorliwym Żydem, kiedy poznał Jezusa, zrozumiał, że nie da się „zapracować” na niebo przez wypełnianie przykazań. A Żydzi mieli ich sporo, nie tylko Dziesięć Przykazań. Wszystkich nakazów i zakazów Prawa Starego Testamentu jest łącznie 613. Wypełniając to Prawo, Żydzi chcieli zasłużyć na uznanie w oczach Bożych. Jezus swoim życiem i nauczaniem podkreślał jednak, że to On sam jest streszczeniem Prawa, jest jego wypełnieniem. Kto idzie za Jezusem, czyli ten, kto Go naśladuje, wypełnia Prawo. Święty Paweł bardzo mocno akcentował, że nasze zbawienie, nasze życie zostaje uratowane dzięki Jezusowi. Widać to świetnie na przykładzie Dobrego Łotra, który choć był przestępcą, został zbawiony. Tuż przed śmiercią uwierzył w Jezusa i dzięki temu usłyszał Jego obietnicę: „Dziś będziesz ze mną w raju”. Czy z tego wynika, że mogę żyć, jak chcę, a moje uczynki nie mają znaczenia, bo i tak na końcu zostanę zbawiony? Absolutnie nie! Bo skoro już teraz wierzę w Jezusa, to staram się żyć zgodnie z tą wiarą. Apostoł Paweł dodaje: „Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili” (Ef 2,10). Nie należy tego rozumieć w ten sposób, że jesteśmy jakoś zaprogramowani przez Boga. Nie! Jesteśmy wolni, ale jeśli przez wiarę stajemy się przyjaciółmi Jezusa, to staramy się żyć zgodnie z tą przyjaźnią. Czyli nasze uczynki wynikają z wiary. One nie wiążą się z „zarabianiem” na niebo, lecz są konsekwencją naszej decyzji o byciu człowiekiem Jezusa. To jest tak jak z miłością. Jeśli kochasz kogoś, to starasz się być dla tej osoby jak najlepszy. Nie dlatego, że coś od niej chcesz, ale dlatego, że ją kochasz. Kto pokocha Jezusa, ten chce żyć jak On. To takie proste. A czasem trudne, bo zło kusi, byśmy myśleli tylko o sobie. Jeśli upadniemy w grzech lub zaniedbamy dobro, które powinniśmy uczynić, to zawsze możemy prosić Jezusa o przebaczenie i zacząć od nowa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.