Był jednym z najwspanialszych polskich dowódców, a żołnierze nazywali go „Bacą”.
Urodził się 31 marca 1892 roku w Szczercu pod Lwowem. Studiował filozofię i filologię polską na Uniwersytecie Lwowskim. Służbę w Legionach Polskich uniemożliwiło mu powołanie do armii austriackiej. Podczas I wojny światowej walczył na froncie rosyjskim w Karpatach i froncie włoskim w Alpach.
Uczestniczył w walkach o niepodległości i był pierwszym oficerem Wojska Polskiego awansowanym na polu bitwy na wyższy stopień przez naczelnego wodza. Zasłynął jak dowódca pierwszych polskich formacji pancerno-motorowych. Jego 10. Brygada Kawalerii była pierwszą polską wielką jednostką zmotoryzowaną. Konie na ciężarówki zamieniły dwa pułki: 10. pułk strzelców konnych i 24. pułk ułanów. Siły pancerne stanowiło zaledwie 16 wozów Vickers i 26 malutkich czołgów rozpoznawczych TKS. Główny ciężar walk spoczywał na kawalerzystach walczących pieszo. Czołgi były tylko ich wsparciem. 1 września 1939 roku, po wybuchu II wojny, brygada Maczka powstrzymywała na południu Polski silniejszego przeciwnika, nie dając się rozbić. Niemcy czując respekt przed żołnierzami Maczka, noszącymi czarne berety i skórzane kurtki, nazwali ich czarną brygadą. 19 września jednostka musiała przedostać się na Węgry. Polacy opuścili Polskę ze sprzętem i bronią w zwartych oddziałach. Większość do Polski już nigdy nie wróciła.
Dzięki pomocy władz węgierskich i polskich większa część brygady jeszcze w 1939 roku przedostała się do Francji. Tam awansowany do rangi generała Stanisław Maczek odtwarzał 10. brygadę. Planował nawet stworzyć całą dywizję, ale problemy piętrzyli Francuzi, niezbyt chętni do walki. Po ataku Niemiec na Francję, w maju 1940 roku, nie całkiem jeszcze gotowa 10. brygada kawalerii pancernej ruszyła znów na wroga. Polacy walczyli ofiarnie i skutecznie, lecz po kapitulacji Francji znów musieli się ewakuować. Tym razem do Wielkiej Brytanii. Zarówno 10. pułk strzelców konnych, jak i 24. pułk ułanów po raz kolejny uratowały swoje sztandary. W Anglii i Szkocji nasi pancerniacy zaczęli tworzyć 1. Dywizję Pancerną. Jej znakiem rozpoznawczym stał się husarski szyszak ze skrzydłami na pomarańczowym tle. Wiewiórkę – tak nazywali swój znak żołnierze – malowano na pojazdach i noszono na mundurach. Drugim znakiem żołnierzy gen. Maczka był czarny lewy naramiennik. W składzie 1. Dywizji Pancernej znalazła się 10. brygada kawalerii i oba pułki przedwojenne, uzupełnione o nowe jednostki: 10. pułk dragonów, pułki artylerii motorowej i dwa pułki czołgów. Tym razem jednostka była już potężną siłą pancerną, a walki prowadzono czołgami Sherman i Cromwell. Pancerniacy szykowali się do wyzwalania Francji. Był czerwiec 1944 roku.
4 sierpnia 1944 roku dywizja ruszyła do walk we Francji razem z żołnierzami kanadyjskimi. 8 sierpnia pancerniaków Maczka skierowano do najważniejszego zadania, do bitwy o Falaise. Alianci niemal okrążyli już niemieckie wojska broniące Francji. Ostatnią drogą ucieczki była trasa niedaleko Chambois i Mont Ormel, zwanego Maczugą. Tam właśnie wysłano dywizję. – Pod Falaise Niemców zamknięto jak w butelce, a polska dywizja była jej korkiem – opowiadał brytyjski marszałek Montgomery. Niemcy rozpaczliwie próbowali się przebić. Kilkudniowe walki były niezwykle zacięte. Polacy wytrzymali, choć ponieśli spore straty. Niemieckie jednostki zostały w większości rozbite. Na przedpolu zaległy tysiące pojazdów, wozów i broni. Po walkach w Normandii 1. Dywizja ruszyła wyzwalać Belgię i Holandię. W 10 dni pokonała 470 km. W Belgii, aby ocalić zniszczone doszczętnie podczas I wojny światowej miasteczko Ypres, nie użyto artylerii. Ciężar walk wziął na siebie 9. Batalion Strzelców, który potem od wdzięcznych mieszkańców otrzymał miano flandryjskiego. Podobnie było w Bredzie, którą wyzwalała piechota, by nie zniszczyć budynków ogniem dział. Następnego dnia z okien zwisały transparenty dziękujące Polakom, a gen. Maczek został honorowym obywatelem miasta. 8 kwietnia 1945 roku Polacy wkroczyli na terytorium III Rzeszy. Kończył się szlak rozpoczęty w 1939 roku i polscy żołnierze walczyli w końcu na terytorium wroga. Ich dowódca zawsze mówił: „Macie bić się twardo, ale rycersko”. Wspaniały szlak bojowy zakończył się w porcie Wilhelmshaven, niemieckiej bazie marynarki wojennej. Załoga bez walki skapitulowała. W ręce Polaków dostały się 3 krążowniki, 18 okrętów podwodnych i 205 mniejszych jednostek. W porcie znaleziono też zabraną w 1939 roku z Gdyni tabliczkę z polskim Orłem.
Po wojnie za swoje zasługi generał Maczek przez władze komunistyczne w Polsce został pozbawiony obywatelstwa, a niedawni sojusznicy na zachodzie pozbawili go emerytury, więc musiał zarabiać jako sprzedawca i barman. Na szczęście o zasługach generała i polskich żołnierzy przez wszystkie lata pamiętali mieszkańcy belgijskich i holenderskich miast zapraszając ich na huczne uroczystości. Generał Maczek doczekał odzyskania przez Polskę niepodległości. Zmarł 11 grudnia 1994 roku w Edynburgu i został pochowany na cmentarzu w Bredzie wśród swoich żołnierzy.
Dziś imię gen. Stanisława Maczka nosi 10. Brygada Kawalerii Pancernej w Świętoszowie, a znak 1. Dywizji, czyli wiewiórkę, 11. Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej.