nasze media Mały Gość 12/2024

Gabriela Szulik

dodane 01.11.2021 10:48

Zwyczajnie wierni

Każdego roku papież ogłasza imiona nowych osób włączonych do grona świętych. W tym roku Franciszek zdecydował, że będzie ich prawie dwieście.

Spośród nich wybraliśmy zaledwie siedem osób: pielęgniarki, lekarza, sędziego, zakonnicę i… narzeczoną.

Pilar Gullón Yturriaga, Octavia Iglesias Blanco, Olga Pérez-Monteserín Núñez, pielęgniarki

Od 29 maja 2021 roku błogosławione

W Hiszpanii trwała wojna domowa. Pilar, Octavia i Olga jako ochotniczki zgłosiły się, by pomagać rannymi. Kiedy linia frontu przesuwała się niebezpiecznie w ich stronę, nie zostawiły chorych. Ryzykując życiem, pozostały na miejscu.

Gdy atakujący zdobyli miasto, rozstrzelali pacjentów, lekarzy i kapelana szpitalnego. Pilar, Octavię i Olgę schwytali i znęcali się nad nimi, a na koniec również rozstrzelali. Torturowane nie wyrzekły się wiary. Przed egzekucją zawołały: „Niech żyje Hiszpania! Niech żyje Chrystus Król!”. Zginęły w październiku 1936 w miasteczku Somiedo w Asturi, mając 25, 41 i 23 lata.

Wiadomość o ich męczeństwie szybko rozeszła się po okolicy, a świadkowie egzekucji twierdzili, że zginęły nie z powodów politycznych, ale z powodu nienawiści do ich wiary. „Pilar, Octavia i Olga wybrały troskę o rannych w szpitalu w Somiedo, były wierne Jezusowi aż do końca” – powiedział o nich miejscowy biskup. „Nie używały żadnej broni, nawet unikały słów, którymi mogłyby kogokolwiek zaatakować. Chciały tylko pomagać”.

 

José Gregorio Hernández, lekarz

od 30 kwietnia 2021 roku błogosławiony

Znany jest znany przede wszystkim jako lekarz najbiedniejszych. Był Wenezuelczykiem. Młody José myślał, że będzie prawnikiem, ale mama namówiła go, by studiował medycynę. Okazał się oddanym lekarzem. Mieszkańcy Caracas poznali jego wielkie serce podczas epidemii grypy zwanej hiszpanką. Hernández często leczył najbiedniejszych za darmo i kupował im lekarstwa. Swoje życie po I wojnie światowej ofiarował w intencji pokoju na świecie. Znane są jego słowa na dzień przed tragiczną śmiercią: „Życie swoje bym dał, by zapanował pokój na świecie”. Następnego dnia zginął tragicznie potrącony przez samochód, a niewiele wtedy jeździło ich po ulicach stolicy, gdy wychodził z apteki z lekarstwami dla jednego ze swoich podopiecznych. Dobrego lekarza nie udało się uratować.

Wenezuelczycy niemal od razu uznali go za świętego. Obrazy z jego podobizną i figurki znaleźć można w kraju na każdym kroku. Ludzie noszą medaliki z jego podobizną i modlą się za jego wstawiennictwem a ich lekarz teraz pomaga im z nieba.

 

Rosario Angelo Livatino, sędzia

od 9 maja 2021 roku błogosławiony

Był nieustraszonym stróżem sprawiedliwości, wyjątkowo uczciwym człowiekiem i przykładnym chrześcijaninem. Na jego biurku leżała Biblia, widać często czytana. Każdy dzień Rosario zaczynał od adoracji Najświętszego Sakramentu. Taki sędzia nie podobał się mafii kontrolującej Sycylię w tamtych latach (osiemdziesiątych ubiegłego stulecia).

Jako sędzia nie uznawał kompromisu w walce z przestępczością, konfiskował majątki mafii i przyczynił się do wykrycia afery korupcyjnej na Sycylii. Wiedział podobno (tak mówili jego rodzice), że mafia ma go na celowniku, że planuje na niego zamach, ale nie chciał ochrony. Zginął 21 września 1990 roku, zastrzelony przez członków mafii w drodze z Agrigento, gdzie pracował do Caltanissetty. Miał 38 lat.

Kiedy po śmierci zbierano świadectwa o Rosario, jeden z kolegów z liceum powiedział, że nie mogli znaleźć osoby, która by źle o nim mówiła. A w zapiskach odnalezionych po jego śmierci było takie zdanie: „Kiedy umrzemy, nikt nie będzie nas pytał, jak bardzo byliśmy wierzący, tylko czy byliśmy wiarygodni”.

Rosario Livatino jest pierwszym świeckim sędzią zaangażowanym w walce z mafią, który został ogłoszony błogosławionym i męczennikiem.

 

Siostra Laura Mainetti

od 6 czerwca 2021 roku błogosławiona

Siostra Laura była znana w maleńkim miasteczku Chiavenna na północy Włoch. Przez wiele lat pracowała z młodzieżą i pomagała nastoletnim dziewczętom przeżywającym różne trudności. Zawsze blisko ludzi i Jezusa. Młodym oddała swoje życie. Dosłownie.

6 czerwca 2000 roku Ambra, Veronica i Milena wykorzystały dobroć siostry Laury i najpierw zwabiły ją w pułapkę, podszywając się pod nastolatkę potrzebującą pomocy, a potem z zimną krwią zamordowały. Jedna z dziewcząt miała 16 lat, dwie było o rok starsze. Zeznały potem, że wstrząsem dla nich było to, że gdy zadawały jej mordercze ciosy, siostra nie błagała o darowanie życia, ale modliła się za nie i szeptała słowa przebaczenia.

Siostra Laura należała do Zgromadzenia Służebnic Krzyża. „Siostra Laura żyła jak święta, umarła jak męczennica” – mówiły o niej siostry z klasztoru w Chiavennie.

„Jestem przekonana, że gdyby przeżyła, to ze wszelkich sił próbowałaby pomóc swoim oprawczyniom, by zmieniły swe życie i odnalazły Chrystusa” – powiedziała Francesca Consolini, postulatorka. Pewnie im to w niebie siostra Laura wyprosiła, bo dziewczyny wyszły na prostą i zrozumiały, że przegrały.

 

Sandra Sabattini, narzeczona

Od 24 października 2021 błogosławiona

Lubiła lody truskawkowe i spacery brzegiem morza. A bywała tam często, bo przyszła na świat w Riccione, tuż nad Adriatykiem. Ale też lubiła chodzić po górach. Z bratem grała w piłkę, trenowała biegi, uwielbiała tańczyć i śpiewać. I miała wielkie serce dla każdego, kto potrzebował pomocy. Zwyczajna, wesoła, z typowym dla Włochów wielkim temperamentem, pełna pasji i planów, nastolatka, która też znajdowała czas, by w ciszy adorować Jezusa. Wiara w domu Sabattinich była czymś bardzo naturalnym. Sandra zawsze żyła blisko Boga. Już jako dziecko często zasypiała, trzymając lalkę w jednej ręce, a różaniec w drugiej. Ale gdy miała 12 lat, dzięki pewnemu księdzu „poznała Jezusa naprawdę”, jak przyznała. Odtąd widziała Go w każdym człowieku. We Wspólnocie Papieża Jana XXIII pomagała niepełnosprawnym i uzależnionym.

Zastanawiała się, jak ma służyć Bogu w życiu. Jako lekarz czy jako zakonnica? A może na misjach w Afryce? Albo ma być żoną i mamą?

Kiedy poznała Guida wydawało, że wszystko już się układa, że już wie. I wtedy  śmiertelnie potrącił ją samochód. Sandra miała tylko 23 lata. Dlaczego została błogosławioną? Bo zwyczajnie była wierna Panu Bogu. Bo była serdecznie dobra dla ludzi, których spotykała. Bo żyła z Bogiem wszędzie. I podczas treningu, i na spacerze, i na lekcji matematyki.

 

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..