Lubiła lody truskawkowe i spacery brzegiem morza. Nastolatka, która wśród wielu pasji znajdowała też czas, by adorować Jezusa.
Na świat przyszła w Riccione, tuż nad Adriatykiem. Lubiła spacery nad brzegiem morza, ale i wspinaczki po górach. Z bratem grała w piłkę, trenowała biegi, uwielbiała tańczyć i śpiewać. I miała wielkie serce dla każdego, kto potrzebował pomocy. Zwyczajna, wesoła, z typowym dla Włochów wielkim temperamentem, pełna pasji i planów, nastolatka, która też znajdowała czas, by w ciszy adorować Jezusa. Wiara w domu Sabattinich była czymś bardzo naturalnym. Sandra zawsze żyła blisko Boga. Już jako dziecko często zasypiała, trzymając lalkę w jednej ręce, a różaniec w drugiej. Ale gdy miała 12 lat, dzięki pewnemu księdzu „poznała Jezusa naprawdę”, jak przyznała. Odtąd widziała Go w każdym człowieku. We Wspólnocie Papieża Jana XXIII pomagała niepełnosprawnym i uzależnionym.
Zastanawiała się, jak ma służyć Bogu w życiu. Jako lekarz czy jako zakonnica? A może na misjach w Afryce? Albo ma być żoną i mamą?
Kiedy poznała Guida wydawało, że wszystko już się układa, że już wie. I wtedy śmiertelnie potrącił ją samochód. Sandra miała tylko 23 lata. Dlaczego została błogosławioną? Bo zwyczajnie była wierna Panu Bogu. Bo była serdecznie dobra dla ludzi, których spotykała. Bo żyła z Bogiem wszędzie. I podczas treningu, i na spacerze, i na lekcji matematyki.
24 października w Rimini została ogłoszona błogosławioną