Nie myślał o sobie, o swoim zdrowiu. Z torbą pełną lekarstw pukał do domów oznaczonych czarnym krzyżem. Najbardziej martwił się o dzieci. Nie potrafił ich zostawić bez opieki.
Dla Teresy i Walentego Bojanowskich 14 listopada był dniem niezwykłym. Dobry Bóg obdarzył ich upragnionym dzieckiem. W dworku w Grabonogu, jakieś 70 kilometrów na południe od Poznania, ponad dwieście lat temu na świat przyszedł chłopczyk. Rodzice nazwali go Edmund. Nie wiedzieli, że kiedyś ludzie mówić o nim będą „serdecznie dobry człowiek”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.