Najpierw zadrżała ziemia. Drzemiący od 50 lat wulkan przypomniał o sobie.
W 1971 roku wulkan z masywu Cumbre Vieja w archipelagu Wysp Kanaryjskich niemal przez miesiąc wypluwał lawę, gazy i popiół. Zniszczenia były niewielkie. Zginął wtedy stary rybak, który chcąc zrobić zdjęcie, za bardzo zbliżył się do rozgrzanej lawy i udusił się jej oparami. Teraz, równo 50 lat później, magma nagromadzona pod powierzchnią ziemi przez kilka godzin przed wybuchem tłoczyła się z takim ciśnieniem, że spowodowała kilkadziesiąt wstrząsów, a rejon wulkanu podniósł się aż o 15 cm. Tydzień przed wybuchem naliczono 20 tysięcy trzęsień ziemi. Taka siła musiała znaleźć ujście. I stało się. W niedzielę 19 września, o godz. 15.15 niszczycielska rzeka lawy ruszyła z wnętrza wulkanu, pustosząc domy i uprawy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.