Pierwszy dzień II wojny światowej zaplanowano na 1 września, pierwszy piątek września. W Krakowie już od rana słychać było nadlatujące niemieckie samoloty. W stronę Wawelu biegł młody człowiek, student. Wszedł do katedry, rozejrzał się. Nikogo nie było, nawet starszych pań przychodzących tu codziennie.
Ksiądz proboszcz Figlewicz rozpoznał go – to był Karol Wojtyła. Znał go jeszcze z Wadowic, kiedy był tam wikarym. Po śmierci mamy i brata Karol razem z tatą zamieszkali w Krakowie. Ksiądz Figlewicz tak wspominał tamten poranek: „Nie miał mi kto posłużyć do Mszy św. Nawinął się Karol. Przyszedł z Dębnik na Wawel do spowiedzi i Komunii św. – jak zwykle w pierwszy piątek miesiąca. Pamiętam dobrze tę pierwszą wojenną Mszę wśród wycia syren i wybuchów”.
Okazało się, że obaj dobrze pamiętali tamten pierwszopiątkowy wojenny poranek.
Po wielu latach Karol Wojtyła, już jako papież Jan Paweł II, w książce „Dar i tajemnica” pisał tak: „Szczególnie utkwił mi w pamięci dzień 1 września 1939 roku. Był to pierwszy piątek miesiąca. Przyszedłem na Wawel, aby się wyspowiadać”.
Karol, wtedy student polonistyki, wiedział, że przed wiekami we Francji Jezus pokazał swoje zakrwawione i poranione Serce świętej Marii Małgorzacie Alacoque i prosił, by ludzie je czcili w każdy pierwszy piątek miesiąca. Karol pamiętał o tym nie tylko jako dziecko, jako student, ale do końca swego życia. Dosłownie.
W pierwszy piątek miesiąca, 1 kwietnia 2005 r., Jan Paweł II zaczął umierać. Jeszcze rano, jak poinformował rzecznik watykański, około 7.15 Ojciec Święty odprawił Mszę Świętą.
Całe życie pamiętał o obietnicy przekazanej przez Jezusa świętej Marii Małgorzacie Alacoque, że Komunie św. przyjęte w pierwszy piątek miesiąca wynagradzają Bożemu Sercu za grzechy świata. A ci, którzy pokochają Jego Serce, nie umrą w grzechu, lecz pójdą do nieba (czytajcie o obietnicach na ss. 4 i 5). Pan Jezus słowa dotrzymał. Następnego dnia, w sobotę 2 kwietnia 2005 roku, późnym wieczorem cały świat usłyszał: „Nasz umiłowany Ojciec Święty, Jan Paweł II, powrócił do domu Ojca”.
Pewnie sam Jezus przywitał wiernego Karola i przytulił do swojego kochającego Serca.
W tym numerze „Małego Gościa” znajdziecie bardzo ważny magnes. Nie wolno go zgubić. Najlepiej od razu przyczepić do lodówki albo w inne miejsce. Lodówka będzie najlepsza, bo stoi w kuchni, a do kuchni przychodzi cała rodzina. Na magnesie jest napis: „Będę błogosławił domy, w których obraz mojego Serca jest czczony”.
To też obietnica Serca Pana Jezusa. Ale przyczepienie magnesu do lodówki to nie wszystko. Pewnie wielu z Was, podobnie jak Karol Wojtyła, pamięta o spowiedzi i Komunii św. w pierwszy piątek miesiąca. Można zrobić jeszcze więcej? Przeczytajcie na kolejnych stronach, o co jeszcze prosił Jezus, i o ważnym wydarzeniu, jakie odbędzie się w Krakowie 11 czerwca, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Każdy z was może do tego wydarzenia dołączyć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.