Piegowata buzia, serdeczny uśmiech i gruby warkocz - to niania wesołej gromadki z Ostrówka, przyszła św. siostra Faustyna.
Do dziś w Ostrówku oddalonym od Warszawy o jakieś
Dom tętnił życiem i dziecięcym śmiechem wesołej gromadki: 5-letnich bliźniaków, Marysi i Tadeusza, 3-letniej Zosi i rocznego Leopolda. Na narodzenie czekała jeszcze Nina. Pani Aldona, spodziewająca się dziecka, szukała kogoś do pomocy w domu i opieki przy dzieciach. Tak się złożyło, że tym czasie w Warszawie przebywała Helena Kowalska. Szukała klasztoru, do którego mogłaby wstąpić. A ponieważ nigdzie nie chciano jej przyjąć, bo jako jedno z dziesięciorga dzieci ubogich rolników była zbyt biedna, o pomoc poprosiła proboszcza parafii św. Jakuba w Warszawie, ks. Jakuba Dąbrowskiego. Ksiądz, zaprzyjaźniony z rodziną Lipszyców, znał sytuację pani Aldony, więc posłał Helenę do Ostrówka. Dołączył stosowną karteczkę z informacją, że nie zna dziewczyny, ale życzy, żeby się nadała.
„I tak została naszą nianią” – wspomina pani Maria Nowicka, jedno z pięciorga dzieci, którymi opiekowała się przyszła święta. „Była dobra, życzliwa, a przy tym tak bezpośrednia i zwyczajna, że pokochaliśmy ją od razu”.
Więcej w marcowym numerze Małego Gościa