Jak wirus może zniszczyć dysk komputera, tak grzech niszczy człowieka. Ostatnio miałam spore kłopoty z laptopem. Tuż przed zamknięciem numeru po prostu… padł. Początkowo wydawało się, że to nic groźnego, że za chwilę wszystko będzie OK. Informował nawet, że włączył awaryjne naprawianie, więc na czas jakiś mnie uspokoił. Ale… kręcił, kręcił i… nic z tego. Nie wykręcił.
Trzeba było na pomoc wzywać informatyków. A oni, jak to informatycy, podłączyli kable i kabelki, odkręcili mikrośrubki, zajrzeli do środka i już wiedzieli – twardy dysk padł. Przykre. Jeszcze jest nadzieja na odzyskanie danych. Po chwili jednak i ona stawała się coraz mniejsza. Ale nie poddajemy się, walczymy dalej. Może się uda… I co? Udało się! Kamień spadł z serca. Zaczynamy od nowa. Wgrywanie danych, nowe hasła, loginy i tak dalej, i tak dalej. Nie wiem, czy był to wirus, czy nie, w każdym razie było bardzo niebezpiecznie. Teraz trzeba wyciągnąć wnioski. Inaczej przykra historia może się powtórzyć. Dlaczego o tym opowiadam? Skojarzyło mi się to wszystko z tematem tego numeru „Małego Gościa”. Ale po kolei. Znacie św. Faustynę? Tak, tak, to ta zakonnica na zdjęciu obok. Pewnie wiecie też, że rozmawiała z Panem Jezusem i że On kazał jej w specjalnym zeszycie zapisywać wszystko, co do niej mówił. A mówił bardzo dużo ważnych rzeczy. Prawie 400 stron ma ten zeszyt, nazywany „Dzienniczkiem”. Ale pewnie mało kto wie, że Pan Jezus mówił Faustynie również o dzieciach. Szczerze mówiąc, też na to nigdy nie zwróciłam uwagi. Aż do chwili, kiedy dowiedziałam się o Ostrówku. Tam jest Dom św. Faustyny. Nie taki dom, w którym się urodziła, ale dom, w którym pracowała jako niania, zanim wstąpiła do klasztoru. Faustyna nazywała się wtedy Heleną – takie imię otrzymała na chrzcie. Dzieci za nią przepadały… Nie będę wszystkiego opowiadać. Możecie o tym przeczytać na ss. 6–9. Autorka tego tekstu wspomniała, że umęczony Jezus powiedział, jak bardzo jest przez dzieci obrażany. Od razu odszukałam ten fragment w Dzienniczku i wiecie? Ciarki przeszły mi po plecach. Możecie te fragmenty przeczytać obok. Pan Jezus prosił Faustynę, by broniła dzieci przed złem. „Proszę Jezusa, aby swą łaską zasłonił małe dzieci przed złem, które im zagraża” – pisała Faustyna. „Ale czuję, że nie wystarcza sama modlitwa”. Przejmujące. Nie wystarcza modlitwa za tych, co obrażają Boga. Nie wystarczy, że ktoś się za mnie, grzesznika, modli. Kolejny ruch należy do mnie. Ja muszę przyznać: tak, zgrzeszyłem, żałuję, proszę o przebaczenie. Okładka na pewno kojarzy się ze spowiedzią. I to jest dobre skojarzenie. Bo w konfesjonale Panu Bogu wyznajemy grzechy. Confessio to z łacińskiego wyznanie, czyli przyznajemy się do wszystkiego, czym Boga obraziliśmy. Każdy musi to zrobić sam. Nie może doprowadzić do katastrofy, zawirusować swojego sumienia. I jak mówi ks. Węgrzyniak na stronie 5., ze spowiedzią nie czekamy. Spowiadamy się tak często, żeby być zawsze gotowym na przyjęcie Jezusa w Komunii Świętej. A najlepiej now – czyli teraz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.