Nie wiem, czy w tym roku spadnie śnieg (a może już spadł, gdy to czytacie?), więc na wszelki wypadek prezentuję Wam obraz ze śniegiem.
Chcę, żeby było nastrojowo. No i żeby były zwierzęta mówiące ludzkim głosem. A jeśli nie mówiące, to chociaż zachowujące się w miarę po ludzku. No więc śnieg jest. Zwierzęta też są: gołębie, osioł, koń, pies, kot, wilk. No i są jeszcze zwierzęta martwe, a właściwie ich kawałki, wiszące na drzwiach u rzeźnika. Z całego tego zestawu dziwi wilk. No bo takie zwierzę raczej nie chadza sobie w mieście i nie je człowiekowi z ręki – chyba że od razu zje też rękę. Ale ten wilk jest inny – ten krzywdy nikomu nie zrobi, ptaka nie uszkodzi, psa ani kota nie zaczepi, dziewczynce da się pogłaskać (co, jak widzimy, nie budzi obaw jej mamy). Co więcej, ten wilk (co też widzimy) je to, co mu ludzie dadzą. Bo to nie jest zwykły wilk – ten ma… aureolę. O co chodzi? Ano, rzecz wyjaśnia tytuł: „Wilk z Gubbio”. Otóż Gubbio to włoskie miasto, którego mieszkańcy mieli kiedyś wielki problem – z wilkiem właśnie. Grasował po okolicy i wyjątkowo zuchwale atakował pasące się za miastem stada. Bywało, że i na ludzi napadał. Strach było wypuścić dzieci bez opieki. Sprytny był i nie dał się dopaść obławom. No i na to przyszedł do Gubbio św. Franciszek. Gdy dowiedział się, jaki problem mają mieszkańcy, postanowił im pomóc. Poszedł w góry i odszukał bestię. Udało mu się to pewnie dlatego, że zwierzęta wyczuwały w nim świętość i nie uciekały przed nim ani też go nie atakowały. Wilk z Gubbio też to wyczuł. Franciszek, jak to on, zastosował środek nietypowy: pogadał z wilkiem. Przedstawił mu sytuację, uświadomił, że mieszkańcy miasta mają do niego niejakie pretensje i najchętniej to by go zabili, więc on proponuje, żeby zmienił zwyczaje, przestał napadać, a w zamian za to ludzie go będą dokarmiać. No i tak się stało. Jak głosi tradycja, wilk codziennie przychodził do miasta i grzecznie zjadał, co mu tam dali – a dawali dużo. Stał się uosobieniem łagodności. Miejscowi bardzo go polubili, co widać na obrazie, a zamiejscowi bardzo się dziwili. I to też widać: za fontanną można dostrzec dwóch przyjezdnych. Jeden spanikowany na koniu (też spanikowanym) patrzy zdumiony na wilka, a drugi próbuje uspokoić szarpiącego się, przerażonego osła. Jak widać, bardzo to rozśmieszyło dwoje dzieci, które razem ze stojącą za nimi zakonnicą próbują wyjaśnić przybyszom, na czym sprawa polega. Podobno wilk dożył starości w spokoju, otoczony miłością mieszkańców Gubbio. Obraz ten namalował Nicolas Luc-Olivier Merson. Był Francuzem, a w dodatku paryżaninem, dzięki czemu łatwo mu było studiować malarstwo w najlepszych szkołach artystycznych – bo takie wtedy były w Paryżu. A w tych szkołach panował wtedy prąd zwany akademizmem. Artyści sięgali do sztuki starożytnej i renesansowej, starali się naśladować dzieła uznane za doskonałe. Najczęściej podejmowali tematy historyczne, religijne i mitologiczne. „Wilk z Gubbio” to obraz sięgający po trosze do każdego z tych tematów. Bo św. Franciszek to oczywiście postać historyczna i mająca ogromny związek z religijnością. A mitologia? No cóż, niektórzy uważają, że historia z wilkiem to czysta legenda, ale kto zna trochę św. Franciszka, ten wie, że u niego nie takie rzeczy były możliwe. Pewnie nie wszystko było tak, jak głosi tradycja, ale myślę, że wiele z tego wydarzyło się naprawdę. Merson namalował sporo religijnych dzieł, które za jego czasów bardzo się podobały. Potem akademizm popadł w niełaskę – przynajmniej u specjalistów od sztuki. Ale zwykłym ludziom ten rodzaj malarstwa podoba się zawsze. Myślę, że Wam też. No to przyglądajcie się temu dziełu i szukajcie fałszerstw, których tym razem jest osiem. ▲ „Wilk z Gubbio” – 1877 r. Palais des Beaux-Arts de Lille Nicolas Luc-Olivier Merson, 1846–1920
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.