100 lat temu zginął dr Andrzej Mielęcki i wybuchło II Powstanie Śląskie.
Dobry lekarz
Doktor Andrzej Mielęcki całe życie poświęcił pracy społecznej i krzewieniu polskości. Niemcy zwali go wielkim polskim agitatorem. Jednak gdy zobaczył rannych ludzi, nie pytał ich o narodowość tylko ruszył na pomoc. Zginął na katowickiej ulicy pobity przez niemieckich bojówkarzy ratując ich rannych.
Urodził się 30 listopada 1864 roku w Hucisku, niedaleko Kielc. Studiował w Berlinie, Monachium i Lipsku. Od 1899 roku związał się z Katowicami. Tworzył Towarzystwo Lekarzy Polaków na Śląsku, działał w wielu organizacjach szerzących oświatę. W 1919 roku został radnym Katowic oraz prowadził kursy sanitarne dla Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska przygotowującej się do powstania. W 1920 roku został członkiem Polskiego Komitetu Plebiscytowego. 17 sierpnia na ulicach miasta pojawiła się pogłoska, że bolszewicy zajęli Warszawę i pokonali Polskę. W Katowicach bojówkarze niemieccy zaczęli demolować polskie sklepy. Pod oknami kamienicy w której mieszkał doktor Mielęcki, żołnierze francuscy pilnujący porządku oddali kilka strzałów. Padli ranni. Lekarz natychmiast ruszył im na pomoc. Rozwścieczeni bojówkarze pobili doktora, a gdy przyjechał ambulans Niemcy wyciągnęli go z pojazdu, zabili i wrzucili do rzeki Rawy. Jego śmierć przyśpieszyła wybuch zwycięskiego II Powstania Śląskiego. Pogrzeb Andrzeja Mielęckiego odbył się w Sosnowcu, a jego grób znajduje się w Złotnikach. Po jego śmierci z pieniędzy zebranych w całej Polsce utworzono w Katowicach sierociniec jego imienia. Doktor patronuje także kilku szpitalom, ulicom i szkole w Koźminku.