Jedyny w swoim rodzaju, a właściwie jedyny taki w ogóle. W jego ładowni mógłby się odbyć pierwszy lot braci Wright. Mieści się tam pociąg albo 50 średniej wielkości samochodów.
Ogromny samolot An-225 Mrija (co w jezyku ukraińskim znaczy marzenie) wylądował 14 kwietnia na warszawskim Okęciu. Przywiózł sprzęt ochronny do walki z koronawirusem. Tysiące masek, kombinezonów i przyłbic chroniących twarz wypełniło prawie całkowicie jego ładownię – to jego kolejny rekord świata. Bo Mrija ma już na swoim koncie transport ważącego prawie 180 ton generatora – najcięższego przedmiotu przewożonego samolotem. Leciał z nim w 2009 roku z Niemiec do Armenii. A w 2004 roku z Pragi do Taszkientu transportował sprzęt ważący aż 247 ton. W sumie An-225 Mrija może udźwignąć 250 ton. Jeśli do tego dodać jeszcze ciężar załadowanego po brzegi samolotu, razem wychodzi ponad 600 ton. A to jeszcze nie wszystkie jego rekordy. W 2010 roku do ładowni antonowa załadowano ładunek najdłuższy – dwie łopaty elektrowni wiatrowej. Każda o długości 42 metrów. W Polsce An-225 Mrija lądował po raz pierwszy w 2003 roku, na poznańskiej Ławicy. Przywiózł wtedy wielki bęben dla fabryki mebli w Szczecinku. Dwa lata później w Katowicach zabrał na pokład trzy śmigłowce Mi-2. Właściwe doładował je do pięciu, które już w samolocie były. Wszystkie przewoził do Algierii. Trzecia, kwietniowa wizyta antonowa w Polsce była pierwszym transportem po trwającej dwa lata modernizacji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.