Pilnowany dzień i noc przez ponad dwudziestu funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, ołówkiem na ścianach napisał nazwy stacji męki Pańskiej. Każdą oznaczył krzyżykiem.
Całe moje życie było drogą Wielkiego Piątku – powiedział prymas Wyszyński kilka dni przed śmiercią po przyjęciu sakramentu chorych. „Nigdy nie zgrzeszyłem najmniejszym aktem niewiary przeciwko Panu Bogu”. A potem zszedł do biskupów czekających na niego. A właściwie przyjechał do nich na wózku inwalidzkim. Od kilku dni nie umiał już chodzić o własnych siłach. „Nie noszę w sercu najmniejszego żalu do nikogo i wszystkim pozostawiam swoje serce” – powiedział. Wiedział, że jego dni są policzone. Kończyło się na ziemi jego życie złożone z różnych chwil. Część z nich, jak sam podkreślał, miała decydujący wpływ na jego przyszłość. Życie prymasa Polski często utkane było zdarzeniami trudnymi i bolesnymi. One kształtowały jego charakter od najmłodszych lat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.