Pewnego dnia wiatr od strony palącej się, umęczonej wojną Warszawy przyniósł do Lasek stertę nadpalonych kartek. Na jednej były słowa: „Będziesz miłował…”. Kartkę podniósł ksiądz Wyszyński: „To najświętszy apel walczącej Warszawy do nas i do całego świata: »Będziesz miłował…«”.
Czuł, a właściwie był pewien, że to jest droga, którą trzeba i warto iść. Mimo wszystko: BĘDZIESZ MIŁOWAŁ. Nawet jeśli cię skrzywdzą, niesłusznie oskarżą i zabiorą wszystko. Ci z Was, którzy uczestniczyli w małogościowych Roratach, dobrze znają tego wyjątkowego człowieka. On martwił się, że nawet wierzący w Pana Jezusa nie potrafią żyć w zgodzie. Co zrobił zatroskany prymas Wyszyński? Zostawił dziesięć punktów – jak dziesięć przykazań miłości, by ludzie nie patrzyli na siebie jak wilki, by potrafili ze sobą spokojnie rozmawiać, by umieli wyciągać rękę do zgody, by nie byli podzieleni, także w rodzinach. Napisał ABC Społecznej Krucjaty Miłości. Po prostu ABC Miłości. Dostajecie je dzisiaj w prezencie na Boże Narodzenie. Punkty są wypisane na kartoniku, który ma dwanaście ścian. Trzeba je skleić, by powstało piękne, jak wiszące obok na gałązce, pudełko. Ale nie chodzi o to, żeby się nim zachwycać. Trzeba to, co tam jest napisane, wypełniać. Powoli. Krok po kroku. Proponuję sklejone pudełko położyć w miejscu, gdzie każdy będzie je widział: w kuchni na stole albo w jadalni, albo przy rodzinnym komputerze – gdzie kto chce. Ważne, żeby wszyscy w domu je widzieli. I na przykład w Boże Narodzenie przy świątecznym śniadaniu albo obiedzie rzucamy nim jak kostką i czytamy głośno to, co pojawiło się na górnej ściance. Na przykład punkt 1: „Szanuj każdego człowieka, bo Chrystus w nim żyje, bądź wrażliwy na drugiego człowieka, twojego brata”. Co dalej? Każdy stara się przez jeden dzień, albo najlepiej przez cały tydzień, o tym pamiętać i to wypełniać. Za tydzień to samo. Znów rzucamy pudełkową kostką itd. Wyobrażacie sobie, jak zacznie się zmieniać wasza rodzina, klasa, a nawet cała Polska?… Bo to, co sześćdziesiąt lat temu wymyślił kardynał Wyszyński, jest aktualne także dzisiaj, w XXI wieku. Ludzie w czasach kard. Wyszyńskiego też nie byli idealni. Ale wszyscy mogą się zmienić. Jest na to tylko jeden sposób. Trzeba zacząć od siebie. A jeśli tak się stanie, to jestem pewna, że Panu Jezusowi będzie w naszych sercach, w naszych rodzinach naprawdę dobrze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.