nasze media Mały Gość 12/2024

Gabriela Szulik

dodane 27.08.2019 11:20

Święta Monika

Mama św. Augustyna. Modlą się do niej mamy, które mają kłopoty ze swoimi dziećmi.

Nie miała łatwego życia. Często modlą się do niej mamy, które mają problem z wychowaniem swoich dzieci. Była chrześcijanką urodzoną w Tagaście (dzisiejsza Algieria w Afryce) W IV wieku dziewczętom wybierano mężów i tak dla Moniki pochodzącej z niezbyt zamożnej rodziny wybrano na męża urzędnika państwowego, który nie dość, że był poganinem, to jeszcze miał bardzo trudny i porywczy charakter. Monika wierzyła, że z Bożą pomocą będzie dobrą żoną i matką. Swoją łagodnością, cierpliwością i modlitwami doprowadziła do tego, że przed śmiercią mąż nawrócił się i przyjął chrzest. Monika miała wtedy 39 lat. Do końca życia pozostała wdową.

Bardzo troszczyła się i modliła za swoje dzieci: dwóch synów i córkę. Szczególnym jej zmartwieniem był Augustyn, który żył po swojemu, daleko od Boga. Przez wiele lat święta Monika modliła się o jego nawrócenie. Prosiła, płakała a przede wszystkim cierpliwie i wytrwale prosiła Boga, by syn znalazł do Niego drogę. Cierpiała bardzo. W końcu postanowiła wyruszyć za synem z Afryki do Europy. Wierzyła, że przed  śmiercią zobaczy nawrócenie syna. Augustyn rzeczywiście spotkał Jezusa, przyjął chrzest. Co więcej, został nawet księdzem, ale tego już Monika nie doczekała, bo zmarła krótko po chrzcie Augustyna.

Św. Monikę wspominamy 27 sierpnia

 

Święty Augustyn o swojej mamie, św. Monice:

Ktokolwiek ją poznał, ten sławił, czcił i miłował w niej Ciebie, Boże. Czuł w jej sercu Twoją obecność, którą potwierdzało jej święte życie. Domem zajmowała się troskliwie. Dzieci wychowywała po Bożemu i bardzo przeżywała, gdy któreś od Ciebie odchodziło. (...)

Gdy zbliżał się dzień, w którym miała odejść z tego życia, zdarzyło się, jak myślę, za tajemnym Twoim zrządzeniem, że staliśmy tylko we dwoje oparci o okno, skąd roztaczał się widok na ogród – w Ostii u ujścia Tybru. Tam właśnie, z dala od tłumów, po trudach długiej drogi nabieraliśmy sił do czekającej nas żeglugi. Zapominając o przeszłości, zastanawialiśmy się, czym będzie wieczne życie. To, czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało i co w serce człowiecze nie wstąpiło. Nasze serca tęskniły do nieba, do Ciebie, na tyle, na ile myślą mogliśmy dotknąć tej wielkiej tajemnicy.

(…) Zaledwie pięć dni po tej rozmowie albo trochę później zachorowała. Pewnego dnia na krótko straciła przytomność. Zbiegliśmy się do niej, popatrzyła na mnie i mego brata jakby ze zdziwieniem i zapytała: „Gdzie byłam?". A gdy spostrzegła, że stoimy przerażeni i smutni, powiedziała: „Tu pochowacie waszą matkę”.

Milczałem i dusiłem w sobie płacz. Brat powiedział coś w tym sensie, że byłoby lepiej, gdyby umarła we własnym kraju, a nie na obczyźnie. Spojrzała z niepokojem i rzekła: „To nieważne, gdzie złożycie moje ciało. Zupełnie się o to nie martwcie! Tylko o jedno was proszę, żebyście – gdziekolwiek będziecie – wspominali mnie przed ołtarzem Pańskim”.

Gdy zamykałem jej oczy, spłynął do mego serca niezmierny smutek. Wszystko we mnie wzbierało płaczem, ale głos serca zmusił mnie do spokoju. Moja matka nie osuwała się w nicość. Byliśmy tego pewni, bo wiedzieliśmy, jak żyła. Wiara nasza była prawdziwa, nie udawana, oparta na niezachwianych argumentach.

Ulgę znajdowałem w pamięci o tym, że kiedy w ostatniej chorobie czule się nią opiekowałem, nazywała mnie dobrym synem i z wielkim wzruszeniem mówiła, iż nie przypomina sobie, by kiedykolwiek usłyszała ode mnie jakieś twarde albo wyzbyte szacunku słowo.

 

Na podst.: „Wyznania, księga IX” św. Augustyn

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..