Już jako chłopiec chciał zostać pisarzem. Dziś jego książki są wśród lektur szkolnych, a pisarz wciąż odkrywa niesamowite historie.
N igdy nie rezygnuj z marzeń! – mówi Łukasz Wierzbicki spotkany na dorocznym Święcie Herbaty w Cieszynie. Z walizki sprzed epoki wyciąga hełm korkowy, wiosło, kilka ryb pokaźnych rozmiarów i… głowę rekina. – Kto chce być rekinem? – rzuca do zebranych. Zgłasza się dziewczynka. Tymczasem niespodziewanie ryby lądują na… głowach chłopaków. Słychać chlupnięcie wody ze… spryskiwacza. – Masz talent... – witam się z Łukaszem i pytam: – Nie chciałeś być aktorem? Pan Łukasz uśmiecha się. – Nie wystarczy przeczytać fragmentu książki – to nudne, nikt tego nie kupi. Trzeba zainteresować. Dlatego aktywizuję dzieci. Dziewczynka zapamięta, że była rekinem. Chłopiec, że pacnął go wiosłem albo że sam dostał rybą. Pan Wierzbicki takie spotkania prowadzi w szkołach, domach kultury, bibliotekach. – Podpatrywałem kabareciarzy – przyznaje. – Nauczyłem się, że każdy rekwizyt warto wykorzystać. Jeśli opowiadam, że woda chlapała na mego bohatera, to kropię wodą. Jeśli mówię o piciu herbaty, to ją popijam. Czasem publiczność podpowiada, co jeszcze można zrobić. I sam zastanawiam się po każdym spotkaniu, czy nie było nudne, czy wszystko się podobało. W którym miejscu publiczność reagowała, a kiedy ziewała...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.