Józef Chełmoński wielkim malarzem był. Kojarzycie go chyba, prawda? No, „Bociany”, „Babie lato”, takie rzeczy. A Kazimierza Pułaskiego kojarzycie? Niektórzy pewnie tak, zwłaszcza jeśli uważali na historii. Chodzi o dowódcę konfederacji barskiej i generała wojny o niepodległość USA. No. A teraz jeśli połączymy te dwie postacie – to co nam wychodzi?
Nie, nie Józef Kazimierz Chełmoński--Pułaski. Wychodzi nam obraz Józefa Chełmońskiego pod tytułem „Kazimierz Pułaski pod Częstochową w czasie konfederacji barskiej”. Malarz nie mógł nawet spotkać generała, bo urodził się pół wieku po jego śmierci. Ale podobnie jak tamten był patriotą, tyle że w odróżnieniu od Pułaskiego na rzecz Polski używał pędzla, a nie szabli. Niektórzy uważali, że Chełmoński jest najbardziej „polski” spośród naszych polskich artystów. Gdy wpiszecie w wyszukiwarkę jego nazwisko, zobaczycie szereg obrazów „klimatycznych”. W większości będą to wiejskie krajobrazy, często takie, że jak człowiek na nie spojrzy, to ma ochotę usiąść i dumać, dumać, dumać. Rzadko jest w tych malowidłach mocna akcja, częściej melancholia. Na jednym ktoś siedzi i patrzy w niebo, na innym leży – i też patrzy. Tu dymy ognisk snują się leniwie na polskie zagony, tam ktoś orze glebę naszą ojczystą, a siam ktoś gra na skrzypcach, wpatrzony w rodzimy nasz krajobraz. Swojskie to takie, spokojne, domowe. Zdarzają się w tych klimatach wyjątki, a jednym z nich jest właśnie obraz z Pułaskim w roli głównej. Jak widać, jest to scena bitewna, więc dzieje się tu nieco więcej niż przy oglądaniu żurawi. Ale nie tylko Pułaski jest tu ważny. Są tu właściwie dwie główne role – drugą gra Matka Boża, której wizerunek widać na powiewającym za Pułaskim sztandarze, no i Jasna Góra w tle. Wielu ludzi, widząc tę scenę, dziwi się: „To Pułaski walczył w »Potopie«?”. Bo tak nam się zakodowało, że Jasna Góra była „w ogniu” tylko w czasie najazdu szwedzkiego. Nic podobnego. Jasna Góra była twierdzą, i to – krótko przed wizytą wojsk szwedzkich – całkiem nieźle ufortyfikowaną. W związku z tym bywała wykorzystywana jako punkt oparcia dla działań wojskowych. I właśnie tak to sobie zamierzył Kazimierz Pułaski w czasie konfederacji barskiej. Był to rodzaj powstania narodowego – w tym wypadku w obronie wiary katolickiej i niepodległości Rzeczypospolitej. W 1770 roku konfederaci w liczbie tysiąca rozlokowali się wtedy w klasztorze i wokół niego. Tym razem w roli najeźdźców wystąpili Rosjanie. Co prawda Polska wtedy, choć okrojona, jeszcze istniała, ale zaborcy już rządzili się u nas jak na swoim. Zdobywanie Jasnej Góry szło im podobnie jak Szwedom, czyli kiepsko. Pułaski działał jak powieściowy Kmicic: sam wysadzał rosyjskie działa na wrogich szańcach. Był też świetnym szermierzem – w tym posłużył Sienkiewiczowi za wzór postaci Wołodyjowskiego. Rosjanie wtedy – gdy dzieje się akcja przedstawiona na obrazie – nie zdobyli Jasnej Góry. Została zajęta przez wrogów konfederacji dopiero półtora roku później. Kampania Pułaskiego pod Częstochową przyniosła mu sławę, ale też kolejny raz zwróciła myśli Polaków do Maryi, królującej z Jasnej Góry. Polacy coraz mocniej uświadamiali sobie wtedy, że – jak to powie dwa wieki później Jan Paweł II – „tu zawsze byliśmy wolni”. Już wtedy Polacy uświadamiali sobie, że właśnie tam jest nasza duchowa stolica. Józef Chełmoński też to wiedział. Jego obraz, namalowany w samym środku zaborów, miał przypominać, że ludzie potrafią tylko prowadzić wojny, ale o zwycięstwie decyduje Bóg. I jeszcze to, że Bóg dał nam, Polakom, miejsce ucieczki – przy sercu Matki Jezusa i naszej. No, wystarczy. Na obrazie jest siedem fałszerstw. Szukajcie, wysyłajcie. Józef Chełmoński 1849–1914 ▲ „Kazimierz Pułaski pod Częstochową w czasie konfederacji barskiej”, 1875 r. Muzeum Narodowe, Warszawa Fałszerstwa ujawnione Dziękuję Wam bardzo za nadesłane odpowiedzi. Jest ich sporo. Wyłaniam więc zwycięzcę, wyłaniam… Wyłonioną została Dorota Piątek z Mysłowic. Serdecznie gratuluję.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.