Robi wrażenie, co? Jeśli coś zasługuje na nazwę „scena monumentalna”, to właśnie ten obraz.
Przedstawia moment wręczenia Mojżeszowi tablic dziesięciorga przykazań na górze Synaj. W dolnej części obrazu widzimy masę ludzi, a w górnej groźny masyw. Wokół góry snują się sine i bure dymy. A na szczycie widnieje sylwetka siedzącego Mojżesza z tablicą w ręku. A dlaczego ten Mojżesz taki wielki? – zapytacie może. Ano dlatego, że jego cień wyświetlił się na chmurach czy też na kłębach dymu – odpowiem. Czyli że prawdziwy Mojżesz byłby z pozycji widza niedostrzegalny, ale bijące z drugiej strony światło stworzyło coś w rodzaju powiększenia obrazu na zasadzie działania rzutnika. Taki sprytny zabieg wymyślił pan Jean-Léon Gérôme, autor obrazu. Dzięki temu widzimy i tłum na dole, i możemy też podglądnąć „spotkanie na szczycie”. Z czoła Mojżesza biją w niebo dwa promienie – to skutek spotkania z Bogiem. Boga nie widać, ale Jego obecność oznajmia złocisty blask, odbity na obłokach. Ogólnie mówiąc – strach bierze. No, może nie oglądających obraz (chyba że bardzo wrażliwych), ale tych namalowanych na pewno. Niektórzy z widocznych na pierwszym planie najwyraźniej zamierzają dać nogę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.