Bale, maskarady, tańce, przebierańcy. Śmiech i radość. Jednym słowem: karnawał.
Korzenie karnawału sięgają antycznej Grecji i Rzymu. Do Polski przywędrował z Europy Wschodniej za czasów szlachty sarmackiej. Trwał od święta Trzech Króli do wtorku przed Środą Popielcową. Kiedyś nazywano go zapustami. W tym czasie hucznie się bawiono, a stoły uginały się od jedzenia. Każdy dzień karnawału zbliżał do Wielkiego Postu, kiedy to należało pożegnać mięso. Stąd też nazwa: carne vale to z włoskiego dosłownie: mięso, żegnaj. W Polsce ze słów „mięso” i „opust”, czyli pożegnanie, powstało słowo „mięsopust”, które odnosiło się szczególnie do trzech ostatnich dni karnawału. Polacy wzbogacili europejskie zabawy o ludowe zwyczaje. Organizowano kuligi z pochodniami i muzyką. Sanie jeździły od dworku do dworku, a w każdym uczta i zabawa trwały nawet kilka dni. Na hasło wodzireja „Kulig, kulig!” towarzystwo wsiadało do sań i jechało dalej. W miastach urządzano pochody przebierańców i bale maskowe. Zwyczajem polskiej szlachty też możecie w domu urządzić karnawałową zabawę. Zaproście kolegów, udekorujcie pokój (wystarczy kilka balonów i serpentyn) i przygotujcie małe co nieco (obok znajdziecie dwie propozycje). Możecie też zrobić maski, przygotować śmieszne gry i zabawy. Na przykład kalambury albo Twister (kupcie go w sklepie, ale można też zrobić samemu – obok instrukcja). Zapytajcie rodziców, w co bawili się z rówieśnikami. No i obowiązkowe tańce! Taką imprezę będziecie długo wspominać. I jestem pewna, że zapomnicie o telewizji i komputerze. Nie wolno tylko zapomnieć o tym, by na koniec po zabawie posprzątać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.