Spacery zawsze są cudowne, ale żadne nie sprawiają nam tyle radości co jesienne włóczęgi, węszenia, bieganie. Niestety, przed domkami sąsiadującymi z naszym ludzie zupełnie bez sensu chwytają codziennie za miotły i zmiatają liście z chodników. Ale radzę sobie i z tym, bo przecież powstają wówczas solidne kopce, w których zapachy cudownie mieszają się ze sobą
Piątek, 26 października, 2018 r.
Hau, Przyjaciele!
Spacery zawsze są cudowne, ale żadne nie sprawiają nam tyle radości co jesienne włóczęgi, węszenia, bieganie. Niestety, przed domkami sąsiadującymi z naszym ludzie zupełnie bez sensu chwytają codziennie za miotły i zmiatają liście z chodników. Ale radzę sobie i z tym, bo przecież powstają wówczas solidne kopce, w których zapachy cudownie mieszają się ze sobą. Cieszę się, gdy wędrujemy w stronę skweru przy ulicy Radiowej. Pani zwalnia mnie ze smyczy, więc całe jesienne bogactwo opadłych liście czeka na mnie. Potężne platany otoczone są szeleszczącymi dywanami. Jestem tam tak szczęśliwa, że Zuzia biegnie za mną i wykopuje w górę masy liści. Kuba najpierw zachowuje powagę ośmiolatka, ale rzadko wytrzymuje i w końcu dołącza do nas. Spoglądamy błagalnie na Panią, by przejść jeszcze kawałek, chociaż za garaże. Tam nikt liści nie grabi, tam można szukać skarbów. Kuba ciągle ma nadzieję, że pewnego dnia natknie się na szykującego się do snu jeża. Półgodzinny spacer dostarcza wszystkim mnóstwo radości. Pani też wraca odprężona, pełna nowej energii. Bo tylko ja po spacerze wchodzę do kosza i zasypiam. Dzieci albo ukrywają skarby, które często potajemnie wnoszą do mieszkania lub chociaż do ogrodu. Pani łapie się za głowę, zerka na zegar i pracuje szybciej niż maszyna, zaczynając od zamiatania chodnika. Zuzia rusza do swoich zabawek. A Kuba czasami dochodzi do wniosku, że gry komputerowe, owszem, są świetne, ale nic nie dorówna wędrówce wśród jesiennych liści. Teraz gwizdnął na mnie, byśmy wyręczyli Panią i udawali, że zamiatamy, a tak naprawdę byśmy się świetnie bawili. Cześć. Koka